Wysłany:
2022-11-23, 1:03
, ID:
6315499
7
Zgłoś
Autor tego posta nie rozumie istoty problemu. To nie spisek chciwych "kapitalistów" sprawił, że jest jak jest. Polska cierpi na to samo na co cierpi praktycznie cała Europa. Choroba rozpoczęła się w czasie rewolucji francuskiej. Potem mieliśmy szereg wojen, rewolucji, wreszcie masowe zniszczenia I i II wojny światowej. Te wszystkie turbulencje XIX i XX wieku wyniszczyły niemal doszczętnie elity europejskie. Ktoś powie "no ale to było dawno, przecież dawno je odbudowano, mamy elity finansowe i masę wykształconych ludzi". No właśnie rzecz w tym, że niczego nie odbudowano. Elity to nie kwestia wykształcenia, statusu majątkowego czy "układów" z podobnym sobie plebsem wyniesionym na salony. Elity europejskie kształtowały się przez tysiąclecia. Ten typowy przedstawiciel załóżmy na potrzeby wątku francuskiej elity lat XX to był koleś wywodzący się z rodziny z udokumentowanymi tradycjami sięgającymi setek lat wstecz. Jego sposób myślenia, wychowanie, mentalność były efektem tych setek lat przekazywanych sobie wartości. Taki koleś praktycznie w genach miał zapisane pewne predyspozycje (nie tylko traumę się dziedziczy, pozytywne rzeczy również). Elity to było nic innego jak efekt ewolucji z arystokracji. Ta wyszła ze szlachty, która z kolei wyszła z rycerstwa. Rycerstwo wyszło z dawnych przywódców wspólnot plemiennych itd. Zatem moment, w którym temu oficerowi odcięto głowę w XX wieku i 99% takich jak on sprawił, że nagle straciliśmy wszystko co było w Europie najlepsze. Zobaczcie jak Ci ludzie się ubierali, jak się wypowiadali, co czytali, jak spędzali czas. My w XX wieku jesteśmy przy nich jebanymi troglodytami. Tych elit nie odbudujemy ani jutro, ani za 100 lat, ani za 1000 lat. Zamiast tego powszechnie panuje mentalność chłopska - niewolnicza. Każdy martwi się tylko o siebie, ludzie wręcz prześcigują się w deklaracjach jak to mają wyjebane na swoje kraje, historię, kulturę czy tradycje. Nasi "artyści" śpiewają jak Afroamerykanie, obwieszeni łańcuchami z gównolitu, z gaciami na wierzchu bełkocząc coś w 5 językach na raz, ale w każdym źle, bo w realu żadnego nie znają. Każdy myśli tylko o swojej zagrodzie, a sąsiad to wróg do odjebania. Polak dzisiaj prędzej Pakistańczyka ściągnie na wieś do pracy na gospodarce niż zatrudni sąsiada "bo jeszcze coś wyniesie jak my to robimy, albo ukradnie, a w ogóle to jebać go". Tak jest wszędzie. Chłopskie kompleksy też robią swoje, takim Ukraińcem czy Pakusem "Pan na włościach" łatwo może pomiatać i podbudowywać swoje ego, więc woli go od stawiającego się podobnego sobie chama Polaka. Niestety jest jak jest, za te wojny będziemy jeszcze cierpieć przez wiele pokoleń. My po prostu mamy zbiorowo wyjebane i "jakoś to będzie". Oczywiście to jebnie, ale tu znowu wchodzi chłopskie podejście "po mnie choćby potop" więc chuj tam.