Wysłany:
2013-12-09, 0:42
, ID:
2734371
8
Zgłoś
ja w podobny sposób ściągnąłem rowerzystkę kilka miesięcy po odebraniu prawka. wyleciała z prawej strony, zza busa i zajebała w prawe nadkole. przeleciała nad maską, zgubiła buta (przeżyła, mit obalony) i dostała szoku. próbowałem się dodzwonić na 112 i 999 ale przez 10 minut się nie dało. w końcu zatrzymała się policjantka po służbie i zadzwoniła na prywatny numer dyspozytora. zostałem opierdolony przez policję, że mnie posadzą itd. więc będąc gówniarzem uwierzyłem, że to moja wina. co ciekawe, jak dojechał zespół, który miał zrobić pomiar długości lotu itd. padł komentarz policjanta:
ruszałeś rower?
-nie
-samochód?
-nie.
- to co ona, w nadświetlną wchodziła?
później był temat, że mam jej dać 800zł za rower, bo ma jebnięte koło. jak powiedziałem przez tel, że nie mogę rozmawiać, to co pół godziny dzwoniła do mnie jej koleżanka, bo ona się źle czuje...
na zakończenie moja rada: jako, że rowerzysta ma obowiązek zejść z roweru na przejściu, dla własnego bezpieczeństwa, jako że 90% z nich to samobójcy, którzy zapierdalają jak dzikusy, nie przyjmujcie takich mandatów, bo będzie was to kosztowało 500zł.