Robisz prawko na kat A. Szlifujesz umiejętności od najniższych pojemności. Jeżdzisz bezpiecznie żeby nie było wieśniactwa i żeby żona nie musiała płakać na pogrzebie (no i żeby sadolowe pryszczate ryje z gimnazjum nie nazwali cie motopizdeczką do utylizacji). Jedziesz w trase, zwracasz szczególną uwage na warunki drogowe (jednoślady nie wybaczają pomyłek), jedziesz bezpiecznie, uważasz na idiotów w tirach i bmw/audi. Aż tu nagle wpadasz na idiote w oplu który wraca ze zlotu. przykre.
Robisz prawo jazdy kat. A, a jak nie możesz zdać egzaminu to olewasz "prawko", bo i tak Policja nie złapie. Kiedyś jeździłeś skuterem, więc kupujesz motocykl - różnica tylko taka, że trzeba biegi zmieniać. Kupujesz na początek litra, bo mniejszego obciach. Zapierdalasz na każdej prostej zwalniając prawie do zera na winklach. Nie potrafisz dobrze hamować i nie wiesz, że jak dasz na maksa po heblach, to motocykl nie chce skręcać. Wypierdalasz dzwona, a lokalni "motocykliści" robią z Ciebie męczennika
kurwa mać opel 75km i zjebana fantazja kierowcy do piekła z chujem
Za każdym razem, z Opla jebie gazem.
Auto to ten 2.0 turbo 190 KM jakieś realne 8 sekund do 100, czyli dla fanów opla rakieta jak ma się to do dzisiejszych realiów aut tej klasy to wiadomo...
(...)Wnioskuję, że motocykliście nic się nie stało, bo przytomnie położył motocykl i sam posunął bokiem.
Co prawda rozkurwił sobie maszynę, ale przynajmniej zjebał też temu debilowi tego OPLA