Czy tylko ja byłem przypadkowym widzem paradokumentu, który puszczali wczoraj w TVN? Pomijając ile w tym wszystkim prawdy, a ile nie, generalnie dotyczył on ,,internetowej siły roboczej'' i roboty zdalnej. Jednak cały interesujący fragment miał miejsce w żabolandii. Łebki , w tym ów redaktor z (podobno ukrytą kamerą) przychodzą do jakiejś ciul wie skąd wziętej firmy, a okazuje się, że będą dla faceebooka robić za cenzorów. Zaczynają szkolenie w walce z ,,mową nienawiści''. Na wstępie powiedziane mają, że jeżeli zdradzą komukolwiek dla kogo pracują, to się tam będą z nimi sądowo szarpać. Przechodząc do meritum, treści cenzurowane bardzo podobne były tematycznie do standardowych materiałów z sadola. Ktoś sieknął mema z 9.11 -banicja, suty - banicja, podśmiechujki z szmatogłowych - banicja. Do sedna, w końcu pojawiły się rzeczy jak z harda. Najpierw się tam tłukli na kije jakieś, potem typa siekierą rąbali, córa tateła z klocka postrzeliła i tego typu bzdety. No i zaczął się płacz, baba (cenzorka przyszła) opowiada, że jak to ten postrzał oglądała to musiała wyjść, nie zniosła tego, ma PTSD w pigułce i w ogóle nie wytrzyma tych okropieństw. Potem czas na redaktorka tragedie przyszła, jak to on straszne rzeczy widział, ćwiartowanie cały się trzęsie, zimne poty ma . Wyszedł z roboty po ośmiu godzinach i dalej płakał, że ciągle o tym myśli drgawki so i bedzie rzygoł zaraz. Kończąc Ja, żeby takie fajne filmy znaleźć trochę muszę sadola poscrollować, a tam za oglądanie tego płacą. Więc jeśli ktoś byłby zainteresowany oglądaniem filmów rodem z sadola, za kasę, to facebook stoi otworem. Pytanie którym. Zaznaczę jeszcze, że kokosów z tego nie ma. Żabojady płakały, że tylko 4,60 euro za godzinę scrollowania i redaktor po tygodniu obsrał nachy