lakeroll napisał/a:
zawsze ktoś z bronią może uratować Ci dupę przed pojebem, a w chwili obecnej co najwyżej możesz czekać na patrol policji, który przyjedzie i spierdoli
bosslolkowy napisał/a:
zwolennika nie ojebią z broni, bo zastrzeli gada.
Zrobiłem kiedyś eksperyment z moimi kolegami, którzy są wielkimi zwolennikami broni i się przyczepili argumentu, że broń palna chroni, a przynajmniej bardzo pomaga w obronie przed napastnikiem, a z takim napastnikiem co też ma broń palną to co najmniej wyrównuje szanse. Gdy szli przez miasto, zachodziłem ich od tyłu i dotykałem moim skrytobójczym paluszkiem w ich gardziołka i mówiłem; "gdybyś miał broń, a ja nóż, obroniłbyś się?". Ładnie im wytrąciłem argumenty wtedy. Oprócz tego, że bandyta zawsze ma broń i intencje nie do końca przyjazne, ma tez mózg i nie ogłasza swojego ataku z kilkuminutowym wyprzedzeniem. Chcecie być bezpieczniejsi, moi drodzy zwolennicy posiadania broni palnej? To miejcie oczy dookoła głowy i unikajcie łysych/podpitych/wyglądających jak by mieli problem panów. Broń wam nie pomoże jak ktoś z zaskoczenia was zaatakuje.
PS(L) Moje stanowisko w sprawie "mieć czy nie mieć" jest takie, że nie chcę by mi jakiś chuj w garniturku ustalał co mi pozwala nosić i czego nie pozwala. Komentarz powstał po to by skontrować durne przekonanie, że broń palna=super moce, bezpieczeństwo i powodzenie u lachonów