Stary już jestem i pierdolę głupoty, najlepsze jest to, że wiem o tym i dlatego proszę mi wybaczyć, ale co do noża to zdania mam podzielone, i nie, nigdy nie nosiłem, a bywało, że właśnie noża mi zabrakło. Byłem przyparty do muru i okradziono mnie ze wszystkiego, było to w latach 80 za czasów NRD i RFN, trafiłem słabo mocno porobiony z kumplami dostaliśmy srogi wpierdol od Turasów gdzie parę godzin wcześniej wszystko było w porządku piliśmy i jedliśmy razem, o coś poszło jak zwykle bywało od słowa do słowa, no ale oni mieli noże, kolega dostał w nogę w udo i krwawił jak świnia, myślę, że bez noży dalibyśmy im radę, ale było jak było, zabrali nam wszystko, tysiące marek, zegarki, bransoletki i naszyjniki, nawet kurtki ze skóry musieliśmy oddać. Jak to wspominam to wiem, poszedłbym siedzieć po tej nocy, ale gdybym miał w tą noc nóż w łapie to ani przez chwilę nie zawahałbym się ciąć, wbijać i patroszyć te brudne ścierwa.