korndddd napisał/a:
Nie wiem czy zauważyłeś, że miał niewiele czasu na reakcję, a i tak zdołał zatrzymać auto i niczego nie potrącić. Ciekawe, jak ty byś się zachował?
Miał niewiele czasu na reakcję - zgadza się, dlatego refleksu nie zaprzeczyłem. Ale błagam, nie mów mi o opanowaniu auta kiedy typ wdepnął heble opór, skręcił kierą w lewo co w tej sytuacji było naturalnym odruchem, potem odbił w prawo tak mocno jak tylko mógł co też było naturalnym odruchem żeby nie przyjebać w inne samochody ale skręt był na tyle głęboki, że prawie wylądował na drzewie więc nie mów mi o opanowaniu auta. Miał farta, że te zblokowane koła zdołały go w porę zatrzymać.
Na moje nieszczęście akurat mogę sobie mniej więcej wyobrazić co bym zrobił w tej sytuacji bo miałem o wiele gorszą, zimą, z której wybrnąłem cało pomimo tego, że przeleciałem skrzyżowanie (po 2 pasy w każdą stronę) na czerwonym świetle starając się przez cały czas wyprowadzić samochód z poślizgu przy czym trwał on tak długo (łącznie ok. 5 przekładek) tylko dlatego, bo musiałem ominąć dwa inne samochody, i wrócić na swój pas zanim przydzwoniłbym za skrzyżowaniem czołówkę. Kumpel jadący za mną, który zatrzymał się normalnie przed skrzyżowaniem obstawiał już w co przyjebię...
Jasne, brzmi jak opowieść gimnazjalisty. Niestety jestem przekonany, że gdyby nie fakt, że jestem pasjonatem motoryzacji, motorsportów i jazdy wyścigowej (nie na ulicy) od wielu wielu lat, a poślizgi w samochodzie nie są mi obce (od ok. 8 lat), to prawdopodobnie jebnąłbym w ten samochód przede mną jeszcze przed skrzyżowaniem.