Wysłany:
2013-06-19, 3:12
, ID:
2246159
Zgłoś
Witam wszystkich Sadoli. Tekst będzie długi i pisany przez osiemnastolatka. Więc jeśli Cie przeraża lektura lub mój wiek to przewiń to by włączyć kolejną kompilacje faili gdzie w wielu przypadkach wszystko powtarza się z 80%. Przejdę do sedna sprawy. Panowie i Panie, jak żyć? To pytanie pisanie przeze mnie może być wyśmiane przez wiele osób, ale mi kurwa nie jest do śmiechu. Jeszcze dwa lata temu siedziałem w raju zwanym jeszcze wtedy gimnazjum ( nie gimbazą ). Trzy lata błogiego opierdalania się i pięknego tworzenia wspomnień. Chodziłem do gimnazjum na moim osiedlu. Około siedem minut od domu. Byłem na tyle głupi i pseudo dorosły, że mogę powiedzieć "Droga na jednego papierosa". Ale sram w wasze wejścia ps2 i usb żebyście nie mogli wrzucić zdjęcia " Jesteś taki dorosły ". Tak więc jak mówiłem, trzy lata błogiego opierdalania się itd. Aż tu nagle nadleciał on. Koniec roku szkolnego. Jak zawsze się cieszyłem, że będę mógł chodzić ze znajomymi przez dwa miesiące ujebać się na słońcu jednym piwem, tak wraz z końcem trzeciej klasy to uczucie przeszło mi jak zgaga po rzyganiu. Nadszedł czas drodzy uczniowie na "Krok dalej w życiu i ustalenia kim będziemy do końca naszej ziemskiej wędrówki". Temat oklepany jak dupa Sashy Grey, ale zawsze widziałem teksty na ten temat pisane przez Tomasza K. lat 50, dlatego też będziecie mogli się dowiedzieć jak to przebiega na żywca. Fakt jest taki, że sposób tego typu dla większości jest jak dać dziecku lat cztery, kokainę w cukierkach i wpuścić je do burdelu. Jak mam wiedzieć kurwa kim chce być jeśli w gimnazjum nie było możliwości się tego dowiedzieć. A co jeśli mi się nie spodoba zawód i będę chciał zmienić szkołę, a miejsc tyle co na lekarstwo. Sytuacja jest tego typu, że cieszyłem się najbardziej jak dostałem 6 ze sprawdzianu o dziobach ptaków, ale nie mam zamiaru zostać ornitologiem. Wszyscy dobrze wiedzą co się dzieje w gimnazjach, a i tak dają nam dzieciom wolną rękę. Myślałem, że mam o tyle dobrze bo gram na gitarze. Chciałem zostać lutnikiem. I co ? Chuj nie lutnik. Nie ma takiego profilu w zawodówce. Mogę na przykład zostać kasjerem. Ale w ogóle czy jest się idiotą jeśli leci się na ocenach typu "byle by zdać"? No nie i chuj. Niech się śmieją Ci co mieli same piątki i pójdą po liceum na nawet zajebiste studia. Ale ja będę się śmiał jak będą drapali się po dupie przez hemoroidy spowodowane siedzeniem w biurze, NAWET kurwa za te 5 tyś. Polskich złotych jak i nie więcej. I tak wiem, że przesadziłem bo zazwyczaj ta stawka jest niższa tylko inteligentni myślą, że będą zarabiać więcej niż te niedojdy, które się nie uczyły. Niedojdy, które się nie uczyły, nauczą się operować koparki i inne dobrodziejstwa, które budują fundamenty i domy skurwysynom z biur. I panowie w plastikowych hełmach będą przyjmować 8 tyś. Polskich złotych. O zagranicy nie mówię, ale jeśli ktoś zna temat to aż serce pęka. Właśnie tak to idzie, ambitni po gimnazjum idą do LO itd. a korporacje zacierają rączki żeby mieć swoich pracowników za przysłowiową miskę ryżu. A Ci, którzy na wszystko mieli wyjebane i idą na przykład do zawodówek. Bo łatwo i podstawy czegoś będą mieli. Później będą pracować i fach w rękach aż ewoluuje w oczach. Boli mnie tylko jedno. Co z tego kraju za parę lat zostanie jak nastolatkowie typu #SWAG i YOLO staną się dorośli. Bawią się dobrze za pieniądze rodziców. Też lubię się napić ze znajomymi. Nie lubię tańczyć bo nie tyle co nie umiem, ale jak widzę typów, którzy z powagą na ryju udają Michaela Jacksona to aż nie chce im przeszkadzać w jednoosobowym show. Jak ja kurwa nie cierpię klubów. Niby wszystko fajnie. Łatwe, ładne i tanie chodzące afrodyty z talentem Wyspiańskiego do malowania się, ale jak czuje ten smród klubu i przeterminowanego rozwodnionego piwa na wejściu to od razu zbiera mi się na sranie. W klubach bywałem parę razy w roku, ale wraz z tym zjebanym rokiem wszystko się skończy bo nie posiadam młodszych znajomych i nie będę musiał na siłę chodzić " NA IMPREZY 18 , PROJEKT IKS SKURWYSYNY YOLOOOOOOOOOOOO ". Spytacie czemu chodziłem na siłę ? Nie ? I tak powiem. Czasami trzeba się dowartościować i poczuć mądrzej od innych. Nie trzeba być odkrywcą, żeby się domyśleć, że wszystko to przez jebany internet i portale społecznościowe. Kurwa jak ja tego nie cierpię. Facebooka mam tylko dlatego, że to jedyny kontakt poza telefonem by się umówić. Nikt już nawet nie pamięta o domofonie. Nawet siwe potwory ze spółdzielni nie wiedzą, że większość z tych wynalazków została rozjebana przez kogoś kto musiał mieć zajebiście, ale to zajebiście ważny powód, żeby rozjebać. Nie ma nawet po co tego zgłaszać do naprawy, i tak rozjebią. Ale wracając do Facebooka i portali tego typu. Nie wiem jak starsi użytkownicy, ale ja na co dzień widzę tam wyścig szczurów. Walka o lajki i bieg na zdjęcia. Kto wpierdoli więcej zdjęć i kto pierdolnie mądrzejszego posta na tablice. Dziewczyny, nie kobiety. Nie mogę nazwać tych kurew kobietami jeszcze. Wstawiają zdjęcia z ujęciem bardziej na cycki niż na cokolwiek. W ogóle jaki jest kurwa sens wrzucenia więcej niż paru zdjęć. Tutaj ja i tyle. Jak widzę zdjęcia z wakacji u kogoś na profilu to zbiera mnie na wymioty. Nie tyle co na profilu, ale wyskoczy mi Tomek w Egipcie na tablicy i co mam zrobić. Kogo ? Kogo to kurwa obchodzi gdzie byłeś i co robiłeś. Bo na pewno nie większość Twoich znajomych. Jakby to było ponad 20 lat temu to panny ssały by druta takim, że w ogóle paszport dostali. Czasy się zmieniły i ciągle zmieniają. Tylko w taką stronę, że pan chirurg przy operowaniu Ciebie będzie słuchać zjebanego Dubstepu tnąc Cię skalpelem. I módl się kurwa żeby za bardzo się nie wczuł bo Skrillex zrobi o Tobie kawałek, a dokładnie o Twojej nerce na plecach. Poleciałem na temat szkoły jak politycy na temat sytuacji w Polsce. Niby dobrze, ale poleciałem w połowie w chuja. Ważne, że nie obiecałem. Mam nadzieję, że ktoś to gówno przeczyta.
~Dobranoc