Wysłany:
2010-07-14, 23:32
, ID:
330295
41
Zgłoś
Więc to było tak.
Dziadek Smith musiał iść przez las drzew, które podobnie jak Meduza oślepiają gdy się na nie patrzy. Tylko Smerfy są na to odporne. Pomyślały aby ściągnąć do swojego kokainowego squatu przybysza spoza ich środowiska. Dlatego też bardzo starannie wybrały jednego z baronów narkotykowych - Dziadka Smitha. Założyły mu chustę na oczy po czym instruowały go gdzie ma iść. Nie dotykały go, gdyż podobnie jak pierwsi koloniści amerykańscy roznosił śmiertelne choroby, których organizmy smerfów nie mogły się pozbyć. Aby przejść do konkretnych interesów wszyscy wzięli kąpiel w alkoholu izopropylowym, co skutecznie wybiło wszystkie zarazki.
ALE CO TO ?! Na horyzoncie pojawił się wujek Vader, ojciec chrzestny lasów podgumisiowych. Zdrada. Smerfy to wiedziały. Śmiertelne lasery wytworzone w laboratoriach Bayera (tak! tego od aspiryny!) paliły ciała Smerfów. Teren pozyskany przez Dziadka Smitha będzie przyszła plantacją koki. Nowej odmiany - kokasmerfaina.