Wysłany:
2015-06-20, 21:51
, ID:
4049650
1
Zgłoś
Za gimnazjalnych czasów byłem świadkiem takiego pojedynku, skończonego podobnym nokautem, tylko pacjent wylądował twarzą w trawie, a nie betonie. Wstał po 15. minutach szturchania i jak gdyby nigdy nic, poszedł na ostatnią lekcje (dla dociekliwych, lekcje chemii). W połowie owej lekcji musiał biec wymiotować do toalety. Następnego dnia przyszedł do szkoły z rodzicami, którzy poinformowali dyrektorkę, że byli z synem u lekarza, bo cały czas wymiotował. Lekarz stwierdził wstrząs mózgu, a typ ze strachu opowiedział rodzicom o bójce. Wezwano rodziców drugiego typa i skończyło się na groźbie sprawy w sądzie. Tępi rodzice tego drugiego, przestraszeni słowem "sprawa", stojącym blisko słowa "sąd", zapłacili 2500zł rodzicom tego pierwszego, żeby Ci odczepili się od ich syna. Żeby było zabawniej, trzy miesiące później, typowi od wstrząsu mózgu złamał rękę koleś, który mu ją wykręcił broniąc się przed pobiciem. Taka zabawna historyjka.