Julka, gdzie srasz i czemu tak późno?
Błąkając się między regałami kaufa w poszukiwaniu Kentakiego dostrzegłem znajomą twarz, Chopin 0.7 za 11€, kuszące na pierwsze spostrzeżenie. Po chwili namysłu już wiedziałem że nie mogę opuścić Kentakiego pewnym chwytem za szyjkę i myk do wózka, płytki po zrywałem gdy na choryzoncie ukazała się promocja Coli, a to psiapsi Kentakiego więc.... dwie czy może trzy... i znów trzeba chwile się zastanowić nad decyzja, nagle ku mojemu zaskoczeniu wpycha sie przede mnie niewysoka
kobicinka... i druga
. Przepraszam ale jest kolejka... A jak Pani widzi alejki między regałem a scianą wąskie, nie muszą Panie w tak niekulturalny sposób wpychać się w kolejkę...
zero reakcji z ich strony. Przyglądam się za ich pleców
jedna grzebie palcem w nosie i wyciera o czubek nosa, udając zamyśloną kierując twarz ku ścianie marketu ale ta druga... jednak z niedowierzaniem stojąc za ramieniem
gapi się martwo w cole light.
Przy kasie jak i przed marketem zauważyłem w średnim wieku krótko ścięta blondynkę w okulalarach, pakując zakupy przykuła mój wzrok po raz kolejny, siedząc w samochodzie za kierownicą urządziła sobie degustacje win, kreci kieliszkiem raz w lewo raz w prawo, dolewa coraz to większe ilości do szklanej lampki... kończąc pakowanie zakupy niosłem do auta...stuknięta degustatorka wcisnęła klakson, już wypite lampki robiły robotę z jej trzeźwością umysłu bo po chwili wysiadła, zamknęła drzwi i straciła równowagę osuwając się po drzwiach na ziemię, ciężko sapiąc próbowała złapać oddech a brzmiał w chwili wdechu jak konajacy zwierzyniec dziczyzny...
lekkim skinieniem głowy w dół i machnięciem dłonią po chwilowej wymianie spojrzeń jasno dałem jej do zrozumienia że nie pomogę jej wstać ponieważ siedząc w szerokim rozkroku w spódnicy przykuwa uwagę przechodniow i jakoś musi sobie radzić ze swoim stanem.