Mam sasiada ktory jest alkoholikiem tyle ze nie dostal w morde. Wraca sobie spokojnie zataczajac sie od kraweznika do kraweznika wchodzi do bramy i jeb wypierdolil sie trzymajac w rece piwo nie fortunnie jego glowa znalazla sie miedzy barierkami a do przyjazu strazy piwa tego nie puscil i jeszcze sobie popijal.
moral tej histori jest krotki i moze nie ktorym znany kto jest pijany ten piwa nie odstawi :]