Moim zdaniem ciała dał wykonawca parkingu (chyba że to "dzikie" miejsca postojowe). Jak tak przypomnę sobie parkingi pod marketami w swojej okolicy, to mają one nie tylko przy szybach, ale nawet przy ścianach, różnego rodzaju "ograniczniki"- czy to metalowe rury, czy opaski z kostki z wysokim krawężnikiem. Mają one określone wymiary, wystarczające, aby mieć pewność, że dotykając do nich kołami, nie uderzysz samochodem, nawet w wersji kombi, w przeszkodę.
Co do wypowiedzi w stylu "nie mają na co narzekać", to trzeba nie mieć za grosz przyzwoitości, żeby takie rzeczy pisać. Może i nie jest to praca wymagająca doktoratu z fizyki kwantowej, ale i głąb tez sobie tam nie poradzi. Poza tym jest to uciążliwa praca fizyczna, gdzie podczas zmiany trzeba sporo kilogramów przerzucić przez ręce, czy to nad czytnikiem kodów kreskowych, czy też w skrzynkach z warzywami i owocami, zgrzewkach napoi itp. Praca swiątek-piątek do późnych godzin wieczornych. Kasjerzy posiadający już dzieci pewnie nie widują ich czasami po kilka dni drugiej zmiany- kiedy dzieci wychodzą do szkoły, to oni odsypiają, kiedy z niej wracają, to mama/tata jest w pracy, kiedy mama/tata wraca, to one już śpią. Młodzi kasjerzy z kolei mają zapewne ograniczone życie towarzyskie, bo pracując do 22., to zanim się "ogarniesz" to jest 23, a po takiej robocie raczej średnio ma się ochotę na spotkania czy tym bardziej wyjście na imprezę. No i przede wszystkim jest to praca z ludźmi. Trafi Ci się taki "Janusz z Grażyną" i napsują krwi.
Tak więc wszyscy piszący "nie mają na co narzekać"- na stronie internetowej "Biedronki" jest na pewno podane, w jaki sposób można aplikować na to jakże lukratywne stanowisko. Powodzenia
Jeśli chodzi o mnie, to taki kasjer może dostawać "na rękę" nawet i 3 tysiące, nadal wcale mu nie będę zazdrościł.