Wysłany:
2021-10-21, 21:19
, ID:
6082024
Zgłoś
Kiedyś nie zawsze zaciągałem ręczny. No bo równo, samochód stoi i no w ogóle. Pod domem kamienista droga i niby równa tam gdzie samochód stawiałem.
Stoję na wysokich schodach pod drzwiami wejściowymi i popędzam babę, a tu nagle słyszę, że samochód jakiś jedzie i tak mi coś mignęło przez furtkę.
Nagle myśl... "ale jak on mnie wyminął.... o kurwa to mój samochód" i długa. Dogoniłem dziada gdzie przejechał pewnie z 30 metrów, ale 5 metrów dalej i by przywalił w skrzynkę elektryczną sąsiada. Niby droga równa, ale zaraz dalej jest trochę z górki. Dziwne to było o tyle, że on zaczął się staczać po jakiejś minucie.
No i morał z tego taki, że zawsze jak stajesz samochodem, to zaciągaj ręczny. Ta sytuacja mnie tego nauczyła.