Nad wielkim basenem spotkali się: Chamberlain, Daladier i Śmigły-Rydz. W basenie pływał wyjątkowo drapieżny i żarłoczny szczupak Adolf. Postanowili go złowić. Rydz śmigły wstał i powiedział:
- Nie ma co się zastanawiać nad tak łatwą sprawą. Rybę trzeba mocno schwytać i już.
W tej samej chwili szczupak przepływał koło niego, zanurzył więc rękę i chwycił go mocno. Szczupak wyślizgnął się, ugryzł go dotkliwie w dłoń i uciekł. Kiedy z okrzykiem bólu wyciągnął skrwawioną rękę, odezwał się Daladier:
- Tak nie można. Ja mam lepszy sposób. Przyniósł sieć. Zgarnął szczupaka i już zdawało się, że go złowił gdy ten rzucił się z taką siłą, że porwał siec, a Daladier o mało nie wpadł do basenu. Wściekły premier francuski spojrzał na rydza Śmigłego.
Wtedy Chamberlain wyciągnął z kieszeni łyżeczkę, i zaczął wylewać wodę
Po swojej śmierci Goring staje przed św. Piotrem
Ile razy kłamałeś? - pyta się św. Piotr.
Tylko jeden raz
Za kare musisz obejść piechotą całą drogę mleczną
Po chwili zjawia się Adolf Hitler
Ile razy kłamałeś?
Dwa razy
A więc musisz obejść Drogę mleczną dwa razy.
Po chwili zjawia się Goebbels z motocyklem i mówi:
Ja jednak wolałbym odbywać pokutę nie na piechotę.
Dwudziestu żołnierzy niemieckich posuwa się tyralierą w kierunków fortów francuskich. Nie szczęknie bagnet, ni menażka. Ktoś jednak nadepnął na suchą gałąź
Psst! - Syczy kapral - Sunąć na czworakach, wolno, ostrożnie
Po chwili, gdy zamajaczyły już kontury linii Maginota, kapral odzywa się do najbliższego medyka:
- Uwaga, ciskają!
Sanitariusz zbladł
Co ciskają granaty?
Niee, ciskają na przedpole resztki jedzenia!
Naprzód! - Huknął bohatersko jeden z żołnierzy.
Na przedpolu kazmat walały się kawałki bułek, obrzynki sera, okrawki szynki i w butelkach resztki wina.
Szkoda – jęknął inny
Czego Ci taka szkoda?
Ano tego podkradania się pod francuskie pozycje. Gdyby tak człowiek w ogóle przeniósł się na tamtą stronę, przynajmniej wychylałby sobie coś porządnego.
Masz trochę racji, a jeszcze przecież zjadając nasze wojskowe racje jesteśmy ciężarem dla Fuhrera.
Czyli, że ze względów patriotycznych powinnyśmy raczej objadać naszych wrogów, no nie – wysnuł wniosek kapral.
Dobra nasza! Walimy na tamtą stronę! Niech nasz karmią i ubierają!
Huuura! Wrzasnęli Niemcy! Z patriotyzmu idziemy do niewoli.
Następnego dnia oficjalny komunikat francuski: „Wczorajszej nocy na odcinku Mozelli nawiązaliśmy łączność z patrolami wroga”
Po nieudanej ofensywie lotniczej na Anglię Hitler wściekły wzywa rabina i pyta go o radę, jak przebyć kanał La Manche.
Tu może pomóc jedynie laska Mojżesza – brzmi odpowiedź
A nie wiesz przypadkiem gdzie jej szukać?
W British Museum w Londynie
Było was dwóch,
jak słońc dwa na narodów niebie
jedno słońce już zaszło
Teraz czas na ciebie
Niemieccy żandarmi dostali polecenie legitymowania wszystkich kobiet, bo im z frontu uciekła Wiktoria.
Do statutu partii narodowo-socjalistycznej dołączono ostatnio nowy paragraf, który reguluje wynagrodzenie za zwerbowanie nowych członków do partii:
-Za każdego nowego zwerbowanego członka, werbujący otrzyma nagrodę w wysokości 250 RM
-Za dwóch – 250 RM nagrody
-Za trzech zwolnienie z partii
-Za czterech zwolnienie z partii i zaświadczenie, że do partii nigdy nie należał.
Pytali jegomościa, który grywał w karty – czemu to wygrywając, chodzi wciąż obdarty?
Na to im gracz odpowiada: „proszę drogich osób, dlatego, że grywałem, na niemiecki sposób”
- Szeregowy! Co to jest nasyp?
- Nasyp... nasyp... to jest okop odwrotnie!
Polska jest pod kontrolą Rosji, tak samo jak Węgry, Czechosłowacja i Jugosławia, a my sobie spokojnie siedzimy i wydaje nam się, że wszyscy nas kochają.
Problem w zrozumieniu Rosjanina jest taki, że nie bierzemy pod uwagę faktu że on nie jest Europejczykiem, ale Azjatą i dlatego myśli przebiegle. My nie możemy zrozumieć Rosjanina bardziej niż Chińczyka czy Japończyka i od kiedy mam z nimi do czynienia, nie miałem żadnego szczególnego pożądania zrozumienia ich poza obliczeniami jak dużo ołowiu lub stali trzeba zużyć, aby ich zabić. W dodatku, poza cechami charakterystycznymi dla Azjatów, Rosjanie nie mają szacunku dla ludzkiego życia i są sukinsynami, barbarzyńcami i pijakami.
„Jeśli nie jesteś pewien co robić – atakuj.”
Fortyfikacje są pomnikiem ludzkiej głupoty.
Głupotą i błędem jest opłakiwanie poległych. Powinniśmy raczej dziękować Bogu za to, że tacy ludzie żyli.
Armia to drużyna. Żyje, śpi, je i walczy jak drużyna. Te bzdury o indywidualnych bohaterskich czynach to tylko końskie gówno. Bękarty, które piszą je do Saturday Evening Post wiedzą o prawdziwej walce, pod ogniem przeciwnika, mniej niż o pieprzeniu.
Prawdziwi bohaterowie to nie tacy, jakich znacie z książek. Każdy człowiek w tej armii odgrywa istotną rolę. Nigdy się nie poddawaj. Nigdy nie myśl, że twoja praca się nie liczy. Każdy ma swoją robotę do spełnienia i musi ją wykonać. Wszyscy jesteście ogniwami tego wielkiego łańcucha.
Po prostu jedź tą drogą, dopóki cię nie rozpieprzą.
Do sztabu, właśnie nasikałem do Renu. Na litość boską przyślijcie trochę benzyny.
Właśnie zdobyłem Trewir dwiema dywizjami. Co chcesz żebym zrobił? Mam go oddać?
Gdzieś na Sycylii znajduje się czterysta starannie oznaczonych grobów. Wszystkie przez jednego człowieka, który zasnął podczas pracy. Jednak to niemieckie groby, bo przyłapaliśmy śpiącego drania zanim oni to zrobili.
Pewnie, że chcemy wracać do domu. Wszyscy chcemy końca tej wojny. Najszybszym sposobem na jej zakończenie jest dotarcie do tych skurwieli, którzy ją zaczęli. Im szybciej się nimi zajmiemy, tym szybciej wrócimy do domu. Najkrótsza droga do domu wiedzie przez Berlin i Tokio. A kiedy dotrzemy do Berlina, osobiście zastrzelę tego sukinsyna Hitlera. Jak psa!
„A kiedy pójdę Doliną Śmierci to zła się nie ulęknę… bo jestem najgorszym skurwysynem w Dolinie.”
Za Sabatona zawsze piwo!! 40 in 1 kurwa!!
W 1942 roku przed wioskami niedaleko Stalowej Woli ustawiona była niemiecka tablica „Uwaga! Tyfus plamisty”. Jak to się stało, że Niemcy dali się oszukać i uwierzyli w fałszywą epidemię?
Wszystko to za sprawą dwóch osób: Eugeniusza Łazowskiego oraz Stanisława Matulewicza. Ten drugi został w 1941 roku przydzielony do pracy w Zbydniowie, miejscowości położonej niedaleko Stalowej Woli. Matulewicz był bardzo zainteresowany przeprowadzaniem badań diagnostycznych. Jeszcze na studiach wielokrotnie wykonywał test Weila – Feliksa, który był standardową metodą wykrywania tyfusu. Polegał na mieszaniu próbki krwi pacjenta z zawiesiną bakterii Proteus OX-19. Gdy surowica zbijała się w grudki, wtedy było wiadomo, że pacjent jest zarażony.
Niemiecka armia bardzo obawiała się tyfusu plamistego. Przed wybuchem wojny praktycznie nie znali tej choroby, ale wojenne warunki, brud czy brak ogólnie pojętej higieny łatwo powodował zapadanie na tę chorobę. Było się czego obawiać, bo objawiał się gorączką, bólem głowy, wysypką na ciele. Chory w kilka dni chudł, majaczył by potem stracić przytomność. W najgorszym przypadku kończył się śmiercią. Tyfus, przenoszony przez wszy, to jedna z bardziej groźnych chorób zakaźnych. Gdy kogoś podejrzewano o chorobę to nie wpuszczano go do Rzeszy. Chorzy żołnierze byli poddawani natychmiastowej kwarantannie a ich ubrania były palone.
Pewnego razu Matulewicz spotkał się z Łazowskim i powiedział mu, przyszedł do niego mężczyzna, który przyjechał na krótki urlop z przymusowych robót. Prosił doktora o znalezienie sposobu by nie musiał już wracać do pracy. Okaleczenie mężczyzny oczywiście nie wchodziło w grę, więc Matulewicz zaproponował wstrzyknięcie bakterii Proteus. Okazało się, że po wstrzyknięciu zarazków takiej osobie wychodził pozytywny wynik w teście na tyfus plamisty, chociaż choroby tak naprawdę nie było. W ten sposób obydwaj lekarze zdecydowali, że wywołają sztuczną epidemię.
Na przełomie 1941 i 1942 roku obaj lekarze wywołali sztuczną epidemię. Niemcy dali się nabrać i poddali miejscowość kwarantannie. Matulewicz i Łazowski nie byli naiwni. Wiedzieli, że Niemcy będą w końcu coś podejrzewać. Kiedy „chorzy” zdrowieli dwaj lekarze mówili, że były to łagodne przypadki. Zdecydowano się także wstrzykiwać zarazki pacjentom umierającym na inne choroby wmawiając okupantowi, że przyczyną był tyfus plamisty. Zresztą laboratorium w Tarnobrzegu potwierdzało ich diagnozę wykonując test Weila – Feliksa.
W 1943 wokół Stalowej Woli pojawiły się tabliczki „Uwaga, tyfus plamisty”. W ten sposób zabroniono dostępu do dwunastu miejscowości, które zamieszkiwało 8 tys. Ludzi. Niemcy szerokim łukiem omijali „zarażony” teren. Dzięki temu mieszkańcy wsi byli bezpieczni – nie bali się już rewizji, łapanek i kontrybucji.
W 1944 roku Niemcy postanowili skontrolować pracę przy pomocy swoich lekarzy. Inspekcja miała mieć miejsce w Turbi. Łazowski wcześniej pojechał do tej miejscowości i wstrzyknął kilku osobom zarazki. Później poprosił niemieckich lekarzy by sami pobrali próbki. Jednak ci zbyt obawiali się zarażenia i bardzo szybko pobrali potrzebny materiał, by jak najszybciej opuścić teren rzekomej epidemii. Następnie wysłali próbki do laboratorium. Dały oczywiście pozytywny wynik. Polscy lekarze byli uratowani. Warto jeszcze wiedzieć jak potoczyły się losy Łazowskiego i Matulewicza po wojnie. Łazowski pracował w Instytucie Matki i Dziecka, a w 1958 wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Matulewicz natomiast wyjechał do Belgii, by następnie trafić do ówczesnego Zairu, gdzie był cenionym rentgenologiem.