Zbrodnia w Jiczynie, czyli nachlany polski żołnierz strzela
~KIERR3
• 2021-06-10, 13:56
33
Witam drodzy Sadole, chciałem w miarę możliwości nakreślić historię niechlubnego incydentu podczas ,,Operacji Dunaj" z września 1968 roku. Cała operacja była niechlubna i nie podlega to wątpliwości.
O mieście:
Jiczyn – gmina i miasto w Czechach, w kraju hradeckim i dawnym powiecie Jiczyn. Siedzibą władz gminy jest miasto Jiczyn.
Gmina Jiczyn zajmuje powierzchnię 24,93 km², a zamieszkuje ją 16 394 osób (stan na dzień 01.01.2016).
Gmina położona jest w Kotlinie Jiczyńskiej, na pograniczu dwóch wyżyn: Turnovskiej i Jiczyńskiej. Jiczyn nazywany jest „bramą do Czeskiego Raju”, stanowiąc zarazem jedno z głównych i największych miast tego regionu turystycznego. Z wiki
Geneza zbrodni:
7 września 1968 r. wieczorem pięciu żołnierzy spożywało alkohol w czołgu 3 plutonu 4 kompanii czołgów, jednak ok. godz. 22:00 szer. Stefan Dorna i st. szer. Zygmunt Zapasa wyruszyli zwiedzić miasto. Po krótkim czasie żołnierze Zdzisław Kowalski, Feliks Zając i Wiesław Czerwonka ruszyli za nimi, by sprowadzić ich do koszar, jednak nie udało im się ich do tego namówić. Do samego miasta weszli już razem.
Zbrodniarz Stefan Dorna
Szeregowy Stefan Dorna sfotografowany nazajutrz po dokonaniu zbrodni. Miał wtedy 21 lat. Przed powołaniem do wojska pracował jako ślusarz. 7 września 1968 r. zabrał z jednostki pistolet maszynowy i cztery magazynki, w sumie 120 nabojów.
Broń jaką prawdopodobnie się posługiwał
Kbk AKM 7,62x39 mm
(Zdjęcie poglądowe)
Przebieg krwawej akcji
Vitezslav Klimeš:
Tamci byli w mundurach. Karabiny bujały im się na paskach. Mocno pijani, agresywni, głośni. – Miałem ich w nosie. Nie wchodziliśmy im w drogę, nie prowokowaliśmy, ignorowaliśmy. Nie chcieliśmy awantur. Chcieliśmy szybko wrócić do domu – opowiada.
Tamci śpiewali, krzyczeli, gwizdali. „Nie zwracajmy uwagi, poczekajmy, aż pójdą” – powiedział wtedy do Bohuny. Minęli się przy skrzyżowaniu, a potem poszli dalej, aż do sklepu Pramen przy Kollárovej. Tam się zatrzymali. Zaczęli się o coś kłócić i szarpać.
Usłyszał wtedy coś jakby brzęczenie rozklekotanej kosiarki. I Jarda jęknął, złapał się nagle za nogę, zakołysał i upadł. Obok niego padła Bohuna.
Chwycił wtedy tę drugą dziewczynę wpół, powalił na ziemię, by własnym ciałem ją chronić przed następnymi strzałami.
Po drugiej stronie ulicy słychać było krzyki i szamotaninę. Żołnierze nawoływali się nerwowo i biegali. Jakby walczyli ze sobą. Nagle znowu zabrzęczała kosiarka. Musiał dostać któryś z tamtych. Słychać było, jak krzyknął z bólu.
I wtedy jeden z żołnierzy z ciemności wyszedł w światło ulicznej lampy. Na skos, przez skrzyżowanie. Szedł, wpatrując się w mrok, w którym stali. Miał karabin gotowy do strzału.
Jarda wił się z bólu na trawniku. Na nim leżała Bohuna. Zatykała mu usta rękami, żeby zbyt głośno nie jęczał, bo ściągnie tego żołnierza. Ale było już za późno, bo żołnierz zmierzał do nich wielkimi krokami.
Vitezslav powiedział dziewczynom, że idzie po pomoc, i zdążył się jeszcze wyczołgać za budkę telefoniczną. Z ukrycia, przez szybę, obserwował człowieka idącego z karabinem przez skrzyżowanie. Podszedł blisko Bohuny. Obok niej leżała ta druga dziewczyna – Jana. Nie ruszała się. Udawała martwą. Ale z oczu ciekły jej łzy, więc kiedy żołnierz podszedł bliżej, zorientował się, że żyje. Szarpał ją, bił po twarzy, zerwał jej zegarek z ręki.
Potem położył się przy Bohunie.
A Jarda wciąż zwijał się z bólu, jęczał i krzyczał, że odstrzelili mu nogę. Wołał: „Vitio!” – i błagał o pomoc. Żołnierz wyjął z torebki dziewczyny parasol, rozłożył i rozstawił jej nad głową. Kazał patrzeć w ziemię, zatkać uszy, jakby chciał ją ochronić przed tym, co za chwilę się stanie.
Podszedł do Jardy, przeładował karabin. Mierzył mu w głowę. Jarda podniósł się na ręce, drugą wyciągnął do żołnierza. „Nie wygłupiaj się, człowieku, przecież ja też byłem w wojsku…”.
Nie skończył, bo zagłuszył go huk z automatu. Żołnierz strzelał tak długo, aż zabrakło mu naboi w magazynku.
Pierwsza ofiara 24-letni Jaroslav Veselý, zwany przez kolegów Jardą. Został trafiony dziesięcioma kulami, w tym dwukrotnie w głowę. Zdjęcie pochodzi z materiałów zebranych podczas śledztwa
To, co się działo potem, świadkowie zapamiętali tylko w kawałkach. 19-letnia Bohuna Brumlichová zapamiętała ciszę, która zapanowała, gdy ustały serie wystrzałów, gorącą lufę karabinu, którą żołnierz dotknął jej nóg, i to, że choć Jarda się już nie ruszał, to wciąż miał otwarte oczy. Widziała, jak z domu przy skrzyżowaniu wybiegają rodzice Vitia.
Pierwsza biegła mama – Zdena Klimešová – w zarzuconym na koszulę nocną szlafroku w pepitkę. Za nią pan Oldrich – ojciec Vitia. Gdy żołnierz ich zobaczył, poprosił, żeby znów spojrzała w ziemię.
Pamięta też żołnierza składającego się do strzału i to, że kobieta upadła blisko budki telefonicznej. Mężczyzna, który biegł za nią, padł przy rogu chodnika. Ona się już nie ruszała. On próbował wczołgać się na chodnik.
21-letnia Jana Jencková, która leżała obok Bohuny, zapamiętała, że po każdym strzale wyglądało, jakby pani Klimešovej plecy wyrywało. Upadła na ulicę i leżała na boku, gdy żołnierz podszedł do niej i wpakował w nią całą serię. Następnie stanął nad ojcem Vita, który był ranny i nie mógł uciekać. W niego też wpakował serię. Potem zaczął strzelać do przejeżdżających przez skrzyżowanie samochodów.
Zwłoki Zdenki Klimešowej, do której szeregowy Dorna wystrzelił serię z kałasznikowa. 58-letnia kobieta, robotnica jednego z miejscowych zakładów, zginęła na miejscu. Lekarze podczas sekcji zwłok stwierdzili w jej ciele siedem ran postrzałowych, śmiertelna okazała się kula, która trafiła ją w głowę. Zdjęcie pochodzi z materiałów zebranych podczas śledztwa Fot. IPN
Brutalne otrzeźwienie
Gdy skończył, podszedł do Bohuny, przeładował automat, obrócił lufę do piersi, nakierował jej palec na spust i poprosił: „Naciśnij”.
„Mówił, że nie chce żyć” – zeznała Bohuna. „Widać było w świetle latarni, że idą mu łzy z oczu” – dodała.
Pojmanie
Zaszli go od tyłu, zabrali mu broń, szarpali i kopali. Krzyczeli „kurwa” i kopniakami wepchnęli do budki telefonicznej. Siedział tam, aż od strony Sobotki nadjechał wojskowy transporter opancerzony. Wysiadł z niego polski oficer, niski, mocno zbudowany, który kazał aresztować żołnierza.
To major Józef Drzażdzyński – dowódca 4. Kompanii Czołgów 8. Pułku Czołgów 11. Dywizji Pancernej, która wkroczyła na terytorium Czechosłowacji w nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 r. Na miejscu odnaleziono dwa puste magazynki i jeden z dwunastoma nabojami do Kałasznikowa 7,62 mm.
Zbrodnia i kara
Dorna został zatrzymany i niemal natychmiast, już 8 września został wywieziony z Czechosłowacji i umieszczony w areszcie tymczasowym w Kłodzku. Śledztwo prowadziła wojskowa prokuratura. Akt oskarżenia został przygotowany 5 października 1968 r. Proces odbył się 18-19 października przed Wojskowym Sądem Garnizonowym w Zielonej Górze na sesji wyjazdowej w Kłodzku. Obowiązywał tryb doraźny, a Dorna został oskarżony o morderstwo, trzynastokrotne usiłowania morderstwa i rabunek (ukradł dwa zegarki, torebkę, pieniądze i pierścionek). W chwili popełnienia przestępstwa żołnierz miał 1,1 promila (według innych danych 1,8) alkoholu we krwi.
A więc kara śmierci
19 października sąd skazał go na karę śmierci, jednak wyroku nie wykonano. Miesiąc po jego ogłoszeniu Dorna zwrócił się do ministra obrony narodowej Wojciecha Jaruzelskiego z prośbą o łaskę. W swoim liście kajał się za popełnione przestępstwo, a jako jedną z przyczyn swojego zachowania podawał „obelżywe słowa kierowane przez obywateli czeskich pod adresem Wojska Polskiego, Partii i Rządu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”[...].
Że żyje, mieszkańcy Jicina dowiadują się z czeskiej telewizji w latach 90. Film „Cesta ke križovatce” (Droga do skrzyżowania) został zrealizowany dla Telewizji Czeskiej w 1994 r. przez trzech Polaków – Sebastiana Miłaszewskiego, Piotra Szymę i Grzegorza Brauna.
Na ekranie telewizora widzą dobijającego do sześćdziesiątki mężczyznę, który opowiada o trudnościach w obsłudze karabinu, z którego zastrzelił Jaroslava Veselego i Zdenkę Klimešovą: „Na obudowie automatu, z boku, był bezpiecznik. Pierwszy ząbek to było strzelanie pojedyncze, drugi, poniżej – ciągłe. Tyle że broń była zużyta i przy przełączaniu na strzelanie pojedyncze ząbek nieraz wskoczył na ciągłe”.
Kadr pochodzący z 1994 z filmu Brauna ukazujący Dorna, mieszka i żyje w Obornikach Wielkopolskich
Posiłkowałem się z tych stron:
reunion68.se/?p=63866
pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Jiczynie
dzieje.pl/artykuly-historyczne/tragedia-w-jicinie-7-wrzesnia-1968-r
O mieście:
Jiczyn – gmina i miasto w Czechach, w kraju hradeckim i dawnym powiecie Jiczyn. Siedzibą władz gminy jest miasto Jiczyn.
Gmina Jiczyn zajmuje powierzchnię 24,93 km², a zamieszkuje ją 16 394 osób (stan na dzień 01.01.2016).
Gmina położona jest w Kotlinie Jiczyńskiej, na pograniczu dwóch wyżyn: Turnovskiej i Jiczyńskiej. Jiczyn nazywany jest „bramą do Czeskiego Raju”, stanowiąc zarazem jedno z głównych i największych miast tego regionu turystycznego. Z wiki
Geneza zbrodni:
7 września 1968 r. wieczorem pięciu żołnierzy spożywało alkohol w czołgu 3 plutonu 4 kompanii czołgów, jednak ok. godz. 22:00 szer. Stefan Dorna i st. szer. Zygmunt Zapasa wyruszyli zwiedzić miasto. Po krótkim czasie żołnierze Zdzisław Kowalski, Feliks Zając i Wiesław Czerwonka ruszyli za nimi, by sprowadzić ich do koszar, jednak nie udało im się ich do tego namówić. Do samego miasta weszli już razem.
Zbrodniarz Stefan Dorna
Szeregowy Stefan Dorna sfotografowany nazajutrz po dokonaniu zbrodni. Miał wtedy 21 lat. Przed powołaniem do wojska pracował jako ślusarz. 7 września 1968 r. zabrał z jednostki pistolet maszynowy i cztery magazynki, w sumie 120 nabojów.
Broń jaką prawdopodobnie się posługiwał
Kbk AKM 7,62x39 mm
(Zdjęcie poglądowe)
Przebieg krwawej akcji
Vitezslav Klimeš:
Tamci byli w mundurach. Karabiny bujały im się na paskach. Mocno pijani, agresywni, głośni. – Miałem ich w nosie. Nie wchodziliśmy im w drogę, nie prowokowaliśmy, ignorowaliśmy. Nie chcieliśmy awantur. Chcieliśmy szybko wrócić do domu – opowiada.
Tamci śpiewali, krzyczeli, gwizdali. „Nie zwracajmy uwagi, poczekajmy, aż pójdą” – powiedział wtedy do Bohuny. Minęli się przy skrzyżowaniu, a potem poszli dalej, aż do sklepu Pramen przy Kollárovej. Tam się zatrzymali. Zaczęli się o coś kłócić i szarpać.
Usłyszał wtedy coś jakby brzęczenie rozklekotanej kosiarki. I Jarda jęknął, złapał się nagle za nogę, zakołysał i upadł. Obok niego padła Bohuna.
Chwycił wtedy tę drugą dziewczynę wpół, powalił na ziemię, by własnym ciałem ją chronić przed następnymi strzałami.
Po drugiej stronie ulicy słychać było krzyki i szamotaninę. Żołnierze nawoływali się nerwowo i biegali. Jakby walczyli ze sobą. Nagle znowu zabrzęczała kosiarka. Musiał dostać któryś z tamtych. Słychać było, jak krzyknął z bólu.
I wtedy jeden z żołnierzy z ciemności wyszedł w światło ulicznej lampy. Na skos, przez skrzyżowanie. Szedł, wpatrując się w mrok, w którym stali. Miał karabin gotowy do strzału.
Jarda wił się z bólu na trawniku. Na nim leżała Bohuna. Zatykała mu usta rękami, żeby zbyt głośno nie jęczał, bo ściągnie tego żołnierza. Ale było już za późno, bo żołnierz zmierzał do nich wielkimi krokami.
Vitezslav powiedział dziewczynom, że idzie po pomoc, i zdążył się jeszcze wyczołgać za budkę telefoniczną. Z ukrycia, przez szybę, obserwował człowieka idącego z karabinem przez skrzyżowanie. Podszedł blisko Bohuny. Obok niej leżała ta druga dziewczyna – Jana. Nie ruszała się. Udawała martwą. Ale z oczu ciekły jej łzy, więc kiedy żołnierz podszedł bliżej, zorientował się, że żyje. Szarpał ją, bił po twarzy, zerwał jej zegarek z ręki.
Potem położył się przy Bohunie.
A Jarda wciąż zwijał się z bólu, jęczał i krzyczał, że odstrzelili mu nogę. Wołał: „Vitio!” – i błagał o pomoc. Żołnierz wyjął z torebki dziewczyny parasol, rozłożył i rozstawił jej nad głową. Kazał patrzeć w ziemię, zatkać uszy, jakby chciał ją ochronić przed tym, co za chwilę się stanie.
Podszedł do Jardy, przeładował karabin. Mierzył mu w głowę. Jarda podniósł się na ręce, drugą wyciągnął do żołnierza. „Nie wygłupiaj się, człowieku, przecież ja też byłem w wojsku…”.
Nie skończył, bo zagłuszył go huk z automatu. Żołnierz strzelał tak długo, aż zabrakło mu naboi w magazynku.
Pierwsza ofiara 24-letni Jaroslav Veselý, zwany przez kolegów Jardą. Został trafiony dziesięcioma kulami, w tym dwukrotnie w głowę. Zdjęcie pochodzi z materiałów zebranych podczas śledztwa
To, co się działo potem, świadkowie zapamiętali tylko w kawałkach. 19-letnia Bohuna Brumlichová zapamiętała ciszę, która zapanowała, gdy ustały serie wystrzałów, gorącą lufę karabinu, którą żołnierz dotknął jej nóg, i to, że choć Jarda się już nie ruszał, to wciąż miał otwarte oczy. Widziała, jak z domu przy skrzyżowaniu wybiegają rodzice Vitia.
Pierwsza biegła mama – Zdena Klimešová – w zarzuconym na koszulę nocną szlafroku w pepitkę. Za nią pan Oldrich – ojciec Vitia. Gdy żołnierz ich zobaczył, poprosił, żeby znów spojrzała w ziemię.
Pamięta też żołnierza składającego się do strzału i to, że kobieta upadła blisko budki telefonicznej. Mężczyzna, który biegł za nią, padł przy rogu chodnika. Ona się już nie ruszała. On próbował wczołgać się na chodnik.
21-letnia Jana Jencková, która leżała obok Bohuny, zapamiętała, że po każdym strzale wyglądało, jakby pani Klimešovej plecy wyrywało. Upadła na ulicę i leżała na boku, gdy żołnierz podszedł do niej i wpakował w nią całą serię. Następnie stanął nad ojcem Vita, który był ranny i nie mógł uciekać. W niego też wpakował serię. Potem zaczął strzelać do przejeżdżających przez skrzyżowanie samochodów.
Zwłoki Zdenki Klimešowej, do której szeregowy Dorna wystrzelił serię z kałasznikowa. 58-letnia kobieta, robotnica jednego z miejscowych zakładów, zginęła na miejscu. Lekarze podczas sekcji zwłok stwierdzili w jej ciele siedem ran postrzałowych, śmiertelna okazała się kula, która trafiła ją w głowę. Zdjęcie pochodzi z materiałów zebranych podczas śledztwa Fot. IPN
Brutalne otrzeźwienie
Gdy skończył, podszedł do Bohuny, przeładował automat, obrócił lufę do piersi, nakierował jej palec na spust i poprosił: „Naciśnij”.
„Mówił, że nie chce żyć” – zeznała Bohuna. „Widać było w świetle latarni, że idą mu łzy z oczu” – dodała.
Pojmanie
Zaszli go od tyłu, zabrali mu broń, szarpali i kopali. Krzyczeli „kurwa” i kopniakami wepchnęli do budki telefonicznej. Siedział tam, aż od strony Sobotki nadjechał wojskowy transporter opancerzony. Wysiadł z niego polski oficer, niski, mocno zbudowany, który kazał aresztować żołnierza.
To major Józef Drzażdzyński – dowódca 4. Kompanii Czołgów 8. Pułku Czołgów 11. Dywizji Pancernej, która wkroczyła na terytorium Czechosłowacji w nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 r. Na miejscu odnaleziono dwa puste magazynki i jeden z dwunastoma nabojami do Kałasznikowa 7,62 mm.
Zbrodnia i kara
Dorna został zatrzymany i niemal natychmiast, już 8 września został wywieziony z Czechosłowacji i umieszczony w areszcie tymczasowym w Kłodzku. Śledztwo prowadziła wojskowa prokuratura. Akt oskarżenia został przygotowany 5 października 1968 r. Proces odbył się 18-19 października przed Wojskowym Sądem Garnizonowym w Zielonej Górze na sesji wyjazdowej w Kłodzku. Obowiązywał tryb doraźny, a Dorna został oskarżony o morderstwo, trzynastokrotne usiłowania morderstwa i rabunek (ukradł dwa zegarki, torebkę, pieniądze i pierścionek). W chwili popełnienia przestępstwa żołnierz miał 1,1 promila (według innych danych 1,8) alkoholu we krwi.
A więc kara śmierci
19 października sąd skazał go na karę śmierci, jednak wyroku nie wykonano. Miesiąc po jego ogłoszeniu Dorna zwrócił się do ministra obrony narodowej Wojciecha Jaruzelskiego z prośbą o łaskę. W swoim liście kajał się za popełnione przestępstwo, a jako jedną z przyczyn swojego zachowania podawał „obelżywe słowa kierowane przez obywateli czeskich pod adresem Wojska Polskiego, Partii i Rządu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”[...].
Że żyje, mieszkańcy Jicina dowiadują się z czeskiej telewizji w latach 90. Film „Cesta ke križovatce” (Droga do skrzyżowania) został zrealizowany dla Telewizji Czeskiej w 1994 r. przez trzech Polaków – Sebastiana Miłaszewskiego, Piotra Szymę i Grzegorza Brauna.
Na ekranie telewizora widzą dobijającego do sześćdziesiątki mężczyznę, który opowiada o trudnościach w obsłudze karabinu, z którego zastrzelił Jaroslava Veselego i Zdenkę Klimešovą: „Na obudowie automatu, z boku, był bezpiecznik. Pierwszy ząbek to było strzelanie pojedyncze, drugi, poniżej – ciągłe. Tyle że broń była zużyta i przy przełączaniu na strzelanie pojedyncze ząbek nieraz wskoczył na ciągłe”.
Kadr pochodzący z 1994 z filmu Brauna ukazujący Dorna, mieszka i żyje w Obornikach Wielkopolskich
Posiłkowałem się z tych stron:
reunion68.se/?p=63866
pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Jiczynie
dzieje.pl/artykuly-historyczne/tragedia-w-jicinie-7-wrzesnia-1968-r