Rozpanoszył się smok pod grodem. Porywał dziewice, gwałcił bydło i ogólnie
nieprzyjemna gadzina była. Kiedy i królewskiej córce się zniknęło ogłosił król
przetarg na likwidację stwora, cena standardowa: rąsia królewny.
Z braku ofert (dziewczę urody było kontrowersyjnej) jedynym wykonawcą zlecenia
ostał się młody szewczyk Dratewka.
Pokierowali go tedy, pobłogosławili podeszwą w zadek i czekać poczęli.
Jakoś tak pod wieczór do sali tronowej wkroczył szewczyk i...
- No i na kiego żeś mi tu tego smoka przyprowadził przygłupie?! - zakrzyknął
władca lekko poirytowany.
Szewczyk spojrzał na bydlę, coś jakby myśl przeleciała mu po głowie i CIACH! -
jednym cięciem odrąbał mu głowę.
- Kuuuuuu**a!! - król zdenerwował się bardziej, gdyż posoka zachlapała
posadzkę - To nie mogłeś go zaszlachtować tam, na miejscu??
Szewczyk poskrobał się po łepetynie.
- Widzicie królu, było tak: poszłem se ja do tej smoczej jamy, wlazłem se do
środka coby poszukać królewny, w ostatniej pieczarze były obie - poczwara i
królewna. Zatłukłem to brzydsze a drugie przyprowadziłem, widać jednak, żem
głupek...
- Ano głupek, głupek - przytaknął król
- ... bo po drodze gadzina namawiała: "Poruchajmy się, poruchajmy, po co do ślubu
czekać?". No i dymnąłem ją z osiem razy...
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis