Kiedyś robili gry z gatunku survival horror, które wprowadzały gracza w niepowtarzalny klimat, grając w nocy szło się obesrać i nie trzeba było mieć do tego karty graficznej za parę tysięcy i pierdyliona giga ramu. Taką grą był Resident Evil. Gdzieś na początku rozgrywki, jak jeszcze nie wiesz o co kaman, znajdujesz pamiętnik gościa, który powoli zaczyna wprowadzać w mroczny klimat całej gry. Uznałem, że jego zawartość jest godna Sadistica, więc przetłumaczyłem i wrzucam.
9 maja, 1998
W nocy graliśmy w pokera ze Scottem, Aliasem i Stevem, naukowcem.
Steve miał niezwykłe szczęście, ale wydaje mi się, że oszukiwał. To szuja jedna.
10 maja, 1998
Dzisiaj jeden z naukowców poprosił mnie bym zajął się nowym potworem. Wygląda jak goryl bez skóry. Mówili, żeby dawać im żywy pokarm. Jak rzuciłem im świnię, zaczęły się nią bawić. Powyrywały jej nogi i wypruły flaki, a dopiero potem zjadły.
11 maja, 1998
Jest godzina około 5 nad ranem. Przyszedł Scott i mnie obudził. Miał na sobie kombinezon ochronny, taki jak ten, który noszą astronauci. Kazał mi założyć taki sam. Słyszałem, że w podziemnym laboratorium miał miejsce jakiś wypadek. Nic dziwnego, ci naukowcy nigdy nie odpoczywają, nawet w nocy.
12 maja, 1998.
Noszę ten wkurwiający kombinezon od wczoraj, strasznie mnie swędzi skóra i śmierdzi stęchlizną.
W ramach zemsty nie nakarmiłem dzisiaj psów. Poczułem się lepiej.
13 maja, 1998
Poszedłem do oddziału medycznego, bo mam całe plecy opuchnięte i strasznie mnie swędzą. Owinęli mi je bandażem i lekarz powiedział, że nie muszę już nosić tego kombinezonu. W końcu się dzisiaj wyśpię w nocy.
14 maja, 1998
Obudziłem się rano i odkryłem kolejne pęcherze na stopie. Nie mogłem chodzić i musiałem wlec za sobą nogę idąc do zagrody z psami. Od rana były bardzo cicho, to dziwne. Kilka z nich uciekło. Jak ktoś wyżej się o tym dowie, będę miał przesrane.
15 mają, 1998
Mimo, że nie czuję się dobrze, postanowiłem zobaczyć się z Nancy. Pierwszy raz od dawna chciałem wziąć wolne, ale kiedy wychodziłem, zatrzymał mnie strażnik. Powiedział, że jest rozkaz nie wypuszczać nikogo z terenu. To ma być jakiś żart?!
16 maja, 1998
Słyszałem, że w nocy zastrzelili naukowca, który próbował uciec. Całe ciało mnie swędzi i czuję, jakby płonęło. Jak drapałem się po opuchniętym ramieniu, to odpadł mi kawał zgniłego mięsa. Co się ze mną dzieje, do diabła?!
19 maja, 1998.
Gorączka przeszła, ale swędzi. Głodny, jem psie żarcie. Swędzi, swędzi. Scott przyszedł. Brzydka twarz, więc go zabiłem. Smaczne.
4.
Swędzi.
Smaczne.