Oto nowe logo drużyny sportowej z uniwersytetu z Connecticut.

Z czym wam się kojarzy? Może z gwałtem albo napaścią na tle seksualnym?
Nie?
Bo pewnej amerykańskiej feministce - tak.
Studentka Carolyn Luby, w liście otwartym do rektor uniwersytetu, piszę, że "nowe logo zastrasza kobiety i propaguje gwałt".

Z kolei trener uniwersyteckiej drużyny koszykówki, mówi:
- [Logo] przeszywa cię wzrokiem i mówi "nie zaczynaj ze mną". Jest to uproszczony wizerunek psa bojowego i nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się na naszych koszulkach.

Luby twierdzi:
- Wiem jak to jest kiedy prawdziwy husky przeszywa cię wzrokiem, a ty czujesz się bezsilny. Wiem, że nie jestem sama. W zeszłym roku miały na uniwersytecie miejsce dwie napaście na tle seksualnym dokonane przez sportowców. Logo i drużyny, które reprezentuje, stwarzają zagrożenie dla kobiet.

Ja pier-kurwa-dolę, Amerykanie

Powstało w taki oto soposób

Bardziej przypada do gustu

Całkiem ciekawe

Czy kogoś wam przypomina dziecko z logo?

Na czasie w sumie gif



PS. Wojnę w komentarzach czas zacząć

Z okazji Igrzysk Olimpijskich google postanowiło "wydać" serię okolicznościowych logo. Oto dwa z nich...

Myślę, iż dużo lepiej pasuje do PZPN niż obecne logo

Przyjęcie niespodzianka. Rysunek który znalazłem kiedyś w czasopiśmie LOGO. Aż pomyślałem ze musi mieć tu swoje miejsce

Patrzysz sobie w niebo, a tam zamiast księżyca logo Biedronki tej samej wielkości co nasz satelita

Logo zamiast gwiazd

Technologia pozwalająca na umieszczanie ogromnych plansz reklamowych na orbicie już istnieje. Kto i kiedy zrobi z niej użytek?

Wiosną 1993 roku w głowie Michaela Lawsona, dyrektora generalnego amerykańskiej firmy Space Marketing Inc., powstał śmiały plan: wyniesienie na niską orbitę okołoziemską potężnego billboardu, który byłby widoczny gołym okiem z Ziemi.
Po dziesięć minut w każdym miejscu świata

Projekt Lawsona zakładał, że reklamowa tablica, szeroka na kilometr i wysoka na czterysta metrów zostanie wykonana z folii poliestrowej rozpostartej na lekkim stelażu i pokrytej odblaskową substancją w kształcie danego logotypu. Wystrzelony w spakowanej formie 300 kilometrów wzwyż, po odczepieniu się od pojazdu nośnego, billboard miał być nadmuchiwany jak balon. Niesiony z prędkością ponad 30 tys. km/godz., byłby widoczny w dowolnym miejscu ziemskiego globu przez jakieś 10 minut dziennie, a jego „żywot” trwałby nie krócej niż miesiąc. Co ciekawe, reklamodawca mógł wyznaczyć dokładny tor lotu takiego obiektu, docierając jedynie do tych części świata, które uzna za kluczowe dla zbytu swojego produktu.

Oglądana przez zadzierających głowy ludzi kosmiczna reklama przypominałaby rozmiarami Księżyc w pełni i była, równie jak on jasna. Nim nadeszła zima, firma Space Marketing Inc. otrzymała kilkanaście zapytań od potencjalnych klientów gotowych zapłacić od 15 do 30 mln dolarów za przyozdobienie nieba swoim przekazem. Sam Lawson przewidywał jednak,że wcielenie całego planu w życie zajmie kilka lat; miał przy tym ambicję, by zdążyć przed letnimi Igrzyskami Olimpijskimi, które już wkrótce miały odbyć się w Atlancie (1996). Idée fixe Amerykanina było to, żeby jako pierwsze z jego wynalazku skorzystały władze miasta na okoliczność otwarcia wielkiej sportowej imprezy – dlatego w ramach jej promocji przedstawił oficjelom propozycję naszkicowania na sklepieniu niebieskim pięciu skrzyżowanych kół.

15–30 milionów w twardej walucie za jeden billboard to niemało, ale trzeba brać pod uwagę fakt, że według szacunków miał on docierać jednorazowo, przez wiele dni nawet do 700 milionów osób na całym świecie. Dla porównania: w 1993 r. minuta reklamy telewizyjnej nadanej w USA podczas finałowego meczu futbolu amerykańskiego – Super Bowl, niezmiennie gromadzącego przed ekranami tabuny fanów – kosztowała 1,7 mln dolarów, a zasięg takiej reklamy obliczano na pięciokrotnie mniejszy. To dlatego w owym czasie branżowy magazyn „Advertising Age” nazwał plan rzutkiego dyrektora „najambitniejszym przedsięwzięciem marketingowym, jakie kiedykolwiek rozważano”. Nie bez racji, choć plan ten spalił na panewce.

źródło