Policja rosyjska aresztowała podmoskiewską fryzjerkę, która przez trzy dni więziła
w pakamerze swojego zakładu niedoszłego rabusia i wykorzystywała go seksualnie.
Do zdarzenia doszło w sobotę 14 marca 2009 w podmoskiewskiej miejscowości Meshchovsk.
Pod wieczór do zakładu do zakładu Olgi wtargnął zamaskowany uzbrojony w pistolet
bandyta (Viktor) i zażądał oddania dziennego utargu.
Przerażeni pracownicy oraz klienci oddali złodziejowi wszystkie pieniądze, ale kiedy przyszła
kolej na właścicielkę zakładu - Olgę... kiedy wręczała mu pieniądze nagle niespodziewanie
rzuciła go na podłogę i związała kablem od suszarki.
Olga zamknęła zszokowanego rabusia w pakamerze i powiedziała pracownikom i klientom,
iż zamierza wydać go policji, po czym spokojnie dokończyła strzyżenia. Kiedy wszyscy
poszli do domu kazała Victorowi "ściągać portki" i zagroziła, "że wyda do policji
jeśli nie będzie współpracował."
Tak to 28-letnia kobieta przy pomocy wschodnich sztuk walki uniemożliwiła bandycie
dokonanie napadu rabunkowego i obezwładniła go, po czym przywiązała go do
kaloryfera (fikuśnymi różowymi puszystymi kajdankami) zrobiła mu blond
trwałą na głowie oraz w gąszczu nad "małym" i przez następne 72 godziny
zmuszała go do zażywania Viagry oraz odbywania z nią licznych stosunków
seksualnych. Przerywała tylko aby obsłużyć standardowo nielicznych klientów
zakładu. Gdy sama nie mogła zaspokoiła go wprawną ręką karateki.
Po 3 dniach pogroziła mu jeszcze żartobliwie nożyczkami i wypuściła nago na miasto.
Uwolniony mężczyzna pomaszerował prosto na pogotowie z powodu obrażeń narządów
płciowych, po czym zgłosił się na policję, aby złożyć doniesienie o porwaniu.
"Na początku mi się to nawet podobało" ale po 20 razie zaczęło boleć, po pięćdziesiątym
było niesamowitą torturą. Policja doliczyła się później 84 "kresek zaliczeniowych"
stawianych przez Olgę w ściennym kalendarzu po każdym "sukcesie".
Zdjęcie naszej bohaterki