36-letni mieszkaniec obwodu mikołajowskiego na południu Ukrainy najpierw zaatakował swojego ojca, dotkliwie go raniąc, a następnie otworzył ogień do policjantów, którzy chcieli go zatrzymać.
Do mrożących krew w żyłach wydarzeń doszło w środę, 20 stycznia. Agresywny 36-latek zaatakował ojca, odcinając mu genitalia, usta i nos. 55-letniemu mężczyźnie udało się uciec do domu jego siostry, gdzie wezwali pomoc. Mężczyzna trafił do szpitala, dzień później wyszło na jaw, w jakich okolicznościach doznał obrażeń.
Policjanci pojechali do domu 36-latka. Gdy przeszukiwali jego dom, mężczyzna otworzył do nich ogień, raniąc trójkę funkcjonariuszy. Na miejsce wezwano jednostkę specjalną, której funkcjonariusze przystąpili do szturmu na dom. Uzbrojony mężczyzna miał na sobie kamizelkę kuloodporną i sporo broni, w tym materiały wybuchowe. Antyterrorystom udało się jednak go pojmać i obezwładnić.
Jak informują miejscowe media, 36-latek jest dobrze znany stróżom prawa, wcześniej był już karany. Za atak na funkcjonariuszy i ranienie ojca grozi mu nawet dożywocie. To drugie głośne przestępstwo na Ukrainie, które wydarzyło się w minioną środę. Tego samego dnia doszło do makabrycznej zbrodni w Odessie, gdzie 30-letni mężczyzna odciął głowę ojcu, a następnie spacerował z nią po ulicach miasta.