Porozmawiajmy o gospodarce. 1. Płaca minimalna
e................y
• 2014-03-06, 7:14
4
Witam Sadole!
Jako, że sadol uczy i bawi, tak przynajmniej się mówi (niektórym pomaga także w masturbacji, ale można to uznać za zabawę), pomyślałem, że właśnie można by się skupić na kwestii, która jest bliżej tego co UCZY. Ostatnio tematem numer jeden jest oczywiście wielka wojna i ruscy. Media aż huczą i wszędzie jest to właściwie jedyny poruszany temat. Ale są przecież jeszcze rzeczy przyziemne. Może sprawa, nie tak przyziemna co prawda jak wcześniej wspomniane dążenie do ejakulacji na dziale hard, ale mimo to coś co nas dotyczy codziennie- gospodarka. Zbliżają się wybory do europarlamentu, a za rok na rodzimym podwórku. Jako, że poglądy użytkowników tego portalu są rozciągnięte dość szeroko na ogólnym podziale lewica-prawica i zazwyczaj dyskusje na tematy polityczne i gospodarcze to przekrzykiwanie się i skakanie od podatków do "jebać tuska" pomyślałem, że można by porozmawiać w jednym temacie na dany temat, po czym tworzyć nowe tematy, na w których poruszano by inne, konkretne zagadnienia.
No chyba, że nikogo to nie interesuje, ale to się okaże. Najwyżej nie dostane piwek
Pierwszy temat jaki chciałbym poruszyć to płaca minimalna, więc do rzeczy...
Politycy często stosują zagrywkę na płacę minimalną. Jest to oczywiście typowa kiełbasa wyborcza. Władza co rusz się chwali tym, że "za naszej kadencji płaca minimalna wzrosła", niegdyś była to domena lewicy na czele z niejakim napierniczakiem, znanym szerzej jako Napieralski. Było to o tyle zrozumiałe, że lewica zawsze zabiegała o głosy mas robotniczych. Obecnie wyniki sondaży wskazują na zdecydowaną przewagę PiSu, który o dziwo proponuje między innymi nic innego jak właśnie płacę minimalną na poziomie 50% średniej krajowej, czyli jakieś 1900 na tę chwilę.
Co to oznacza?
Obecnie płaca minimalna wynosi 1680 brutto, czyli pracownik dostaje na rękę jakieś 1230, a pracodawce kosztuje to ok 1990.
W przypadku gdyby płaca min wynosiła 1900, pracownik- ok. 1390, pracodawca ok 2250.
Nawet średnio rozgarnięty w cyferkach student kulturoznawstwa zauważy, że pracownik dostanie na rękę jakieś 150 zł więcej, pracodawce to kosztuje 250 zł. 100 zł ginie, bo to efekt takich działań pewnie
Co to oznacza w praktyce?
1. Pracodawca musi zapłacić większą cenę za tą samą usługę(czyjąś pracę), której jakość nie wzrosła, ani też czas się nie wydłużył. Dość oczywisty wniosek.
2. Pracodawca ma określone pieniądze (fundusz płac), który może przeznaczyć na pensje, zatem nasuwa się wniosek, że dawanie pracy staje się dla niego mniej opłacalne.
3. Oczywiście pracodawcy potrzebują pracowników, więc aby zrekompensować straty, muszą podnieść ceny towarów/usług lub pogorszyć ich jakość aby zaoszczędzić.
4. Za droższe towary zapłaci w końcu pracownik(konsument) lub ucierpi na pogorszeniu ich jakości.
5. Nawet jeśli stanie się tak jak pisałem w puntach 3) i 4) czyli wyższa płaca zostanie w jakiś sposób zrekompensowana, to pracodawcy ubędzie pieniędzy na usprawnianie wydajności pracy(technologie, szkolenia), aby ludzie pracowali bardziej efektywnie, co naturalnie podniosło by ich płace albo przynajmniej pracowali by lżej lub mniej za tą samą płace.
6. O wiele trudniej będzie dostać prace. I ten, ostatni punkt zilustruję przykładem:
"Człowiek po 5 latach pracy w wyniku podwyższenia płac minimalnych traci ją. Załóżmy, że wcześniej pracował w fabryce. Musi z czegoś żyć więc szuka czegokolwiek, więc załóżmy idzie do restauracji, żeby pracować na przysłowiowym zmywaku. I tam pracodawca mówi mu "dałbym panu tu pracę... ale nie pracował pan wcześniej w gastronomii, więc mógłbym panu płacić 1000 na rękę, no ale nie mogę, bo zgodnie z prawem muszę zapłacić 1200, więc już poczekam na kogoś z jakimkolwiek doświadczeniem". Po nieudanych próbach, nasz przykładowy koleżka staje się zarejestrowanym bezrobotnym i inkasuje co miesiąc 600. Jest to niewątpliwie większa strata dla gospodarki z kilku oczywistych przyczyn no i oczywiście psuje moralnie człowieka.
Oczywiście można też dojść do wniosku, że wówczas uczciwa praca jest warta 600, bo nie robiąc nic i tak 600 się dostanie za frajer.
Myślę że w tych kilku przykładach prosto wyjaśniłem dlaczego, mit płacy minimalnej nie działa. Tak wiem, ktoś napisze, że niczego szczególnego nie odkryłem, ale można się zdziwić ilu ludzi w to wierzy i na to głosuje. Jestem więc ciekaw argumentów zwolenników płacy minimalnej z kuźni towarzysza szumlewicza, których jest tu trochę, ale zazwyczaj ich argumenty kończą się na "nie znasz życia, młody jesteś, zaczniesz pracować to zobaczysz".
Więc jeśli są tu tacy to zapraszam do dyskusji, jeśli się mylę to wytłumaczcie, w którym punkcie.
I odpowiedzcie mi na pytanie jeszcze... Czy dalej chcecie głosować na swoje bezrobocie?
[mb]
Jako, że sadol uczy i bawi, tak przynajmniej się mówi (niektórym pomaga także w masturbacji, ale można to uznać za zabawę), pomyślałem, że właśnie można by się skupić na kwestii, która jest bliżej tego co UCZY. Ostatnio tematem numer jeden jest oczywiście wielka wojna i ruscy. Media aż huczą i wszędzie jest to właściwie jedyny poruszany temat. Ale są przecież jeszcze rzeczy przyziemne. Może sprawa, nie tak przyziemna co prawda jak wcześniej wspomniane dążenie do ejakulacji na dziale hard, ale mimo to coś co nas dotyczy codziennie- gospodarka. Zbliżają się wybory do europarlamentu, a za rok na rodzimym podwórku. Jako, że poglądy użytkowników tego portalu są rozciągnięte dość szeroko na ogólnym podziale lewica-prawica i zazwyczaj dyskusje na tematy polityczne i gospodarcze to przekrzykiwanie się i skakanie od podatków do "jebać tuska" pomyślałem, że można by porozmawiać w jednym temacie na dany temat, po czym tworzyć nowe tematy, na w których poruszano by inne, konkretne zagadnienia.
No chyba, że nikogo to nie interesuje, ale to się okaże. Najwyżej nie dostane piwek
Pierwszy temat jaki chciałbym poruszyć to płaca minimalna, więc do rzeczy...
Politycy często stosują zagrywkę na płacę minimalną. Jest to oczywiście typowa kiełbasa wyborcza. Władza co rusz się chwali tym, że "za naszej kadencji płaca minimalna wzrosła", niegdyś była to domena lewicy na czele z niejakim napierniczakiem, znanym szerzej jako Napieralski. Było to o tyle zrozumiałe, że lewica zawsze zabiegała o głosy mas robotniczych. Obecnie wyniki sondaży wskazują na zdecydowaną przewagę PiSu, który o dziwo proponuje między innymi nic innego jak właśnie płacę minimalną na poziomie 50% średniej krajowej, czyli jakieś 1900 na tę chwilę.
Co to oznacza?
Obecnie płaca minimalna wynosi 1680 brutto, czyli pracownik dostaje na rękę jakieś 1230, a pracodawce kosztuje to ok 1990.
W przypadku gdyby płaca min wynosiła 1900, pracownik- ok. 1390, pracodawca ok 2250.
Nawet średnio rozgarnięty w cyferkach student kulturoznawstwa zauważy, że pracownik dostanie na rękę jakieś 150 zł więcej, pracodawce to kosztuje 250 zł. 100 zł ginie, bo to efekt takich działań pewnie
Co to oznacza w praktyce?
1. Pracodawca musi zapłacić większą cenę za tą samą usługę(czyjąś pracę), której jakość nie wzrosła, ani też czas się nie wydłużył. Dość oczywisty wniosek.
2. Pracodawca ma określone pieniądze (fundusz płac), który może przeznaczyć na pensje, zatem nasuwa się wniosek, że dawanie pracy staje się dla niego mniej opłacalne.
3. Oczywiście pracodawcy potrzebują pracowników, więc aby zrekompensować straty, muszą podnieść ceny towarów/usług lub pogorszyć ich jakość aby zaoszczędzić.
4. Za droższe towary zapłaci w końcu pracownik(konsument) lub ucierpi na pogorszeniu ich jakości.
5. Nawet jeśli stanie się tak jak pisałem w puntach 3) i 4) czyli wyższa płaca zostanie w jakiś sposób zrekompensowana, to pracodawcy ubędzie pieniędzy na usprawnianie wydajności pracy(technologie, szkolenia), aby ludzie pracowali bardziej efektywnie, co naturalnie podniosło by ich płace albo przynajmniej pracowali by lżej lub mniej za tą samą płace.
6. O wiele trudniej będzie dostać prace. I ten, ostatni punkt zilustruję przykładem:
"Człowiek po 5 latach pracy w wyniku podwyższenia płac minimalnych traci ją. Załóżmy, że wcześniej pracował w fabryce. Musi z czegoś żyć więc szuka czegokolwiek, więc załóżmy idzie do restauracji, żeby pracować na przysłowiowym zmywaku. I tam pracodawca mówi mu "dałbym panu tu pracę... ale nie pracował pan wcześniej w gastronomii, więc mógłbym panu płacić 1000 na rękę, no ale nie mogę, bo zgodnie z prawem muszę zapłacić 1200, więc już poczekam na kogoś z jakimkolwiek doświadczeniem". Po nieudanych próbach, nasz przykładowy koleżka staje się zarejestrowanym bezrobotnym i inkasuje co miesiąc 600. Jest to niewątpliwie większa strata dla gospodarki z kilku oczywistych przyczyn no i oczywiście psuje moralnie człowieka.
Oczywiście można też dojść do wniosku, że wówczas uczciwa praca jest warta 600, bo nie robiąc nic i tak 600 się dostanie za frajer.
Myślę że w tych kilku przykładach prosto wyjaśniłem dlaczego, mit płacy minimalnej nie działa. Tak wiem, ktoś napisze, że niczego szczególnego nie odkryłem, ale można się zdziwić ilu ludzi w to wierzy i na to głosuje. Jestem więc ciekaw argumentów zwolenników płacy minimalnej z kuźni towarzysza szumlewicza, których jest tu trochę, ale zazwyczaj ich argumenty kończą się na "nie znasz życia, młody jesteś, zaczniesz pracować to zobaczysz".
Więc jeśli są tu tacy to zapraszam do dyskusji, jeśli się mylę to wytłumaczcie, w którym punkcie.
I odpowiedzcie mi na pytanie jeszcze... Czy dalej chcecie głosować na swoje bezrobocie?
[mb]