Niby każdy wie jak to się robi, w szkole uczyli, ale jak przyjdzie co do czego to czy w stresie każdy zachowa się tak jak powinien?
Ta historia to dowód na to że sadystyczna ciekawość nie jest jakimś zwyrodnieniem i np. oglądanie filmików wypadków z działu harda pozwala wyciągać wnioski i uczyć. Każdy se myśli że chciałby być świadkiem wypadku, skoro i tak się wydarzają, to dość nadzwyczajne widzieć to na żywo (te opowieści znajomych gdy widzieli jakąś "akcję"). Te filmiki po części umożliwiają bycie świadkiem i obserwowanie różnych skrajnych zdarzeń.
Wczoraj trafiła mi się 1szy raz w życiu sytuacja ratowania człowieka, i nie wiem czy zachowałbym się tak samo, gdyby nie to, że
2 tyg temu wku*wiony postawą ludzi z kilku filmików wygooglowałem i przejrzałem info na temat udzielania 1szej pomocy, tak dla przypomnienia. Na harda ogólnie zaglądałem do tej pory kilka razy, ale te 2 tyg temu troche się wciągnąłem i przejrzałem chyba z 10 stron z działu wypadki.
Najbardziej podniosły mi ciśnienie m.in. 2 filmiki:
http://www.sadistic.pl/chinska-pierwsza-pomoc-vt96740.htm
http://www.sadistic.pl/telepatyczna-reanimacja-motocyklisty-vt85724.htm
Są to 2 najczęstsze zachowania:
1. Brak działania - spowodowane albo paraliżującym strachem, szokiem, albo olaniem sprawy! (za co można stanąć przed sądem).
2. Brak wiedzy co zrobić - co widać na filmiku z dzieckiem, który jest totalną masakrą, policja próbująca "COŚ" zrobić, naciskają czasem mostek jakby chcieli robić masaż serca, i biegają z nim w kółko na plecach.
Co jeśli Ty będziesz świadkiem takiej sytuacji? jesli to ktoś obcy pal licho, a jeśli znajomy? A jeśli bliski? Jeśli będzie Cię stać jedynie na darcie mordy i szarpanie to sobie tego nie wybaczysz. A pamiętaj że ktoś obcy dla Ciebie jest dla kogoś innego bliskim, więc chciałby żebyś pomógł, albo co jeśli Ty będziesz leżał? To taki je*any obywatelski obowiązek!!
Wczoraj W restauracji starszy facet zadławił się stekiem. Byłem w innej części lokalu i przybiegłem słysząc panikę i krzyki. Wbiegam na piętro a tam koleś siedzi sztywny, już siny na twarzy, już minimalnie wydaje dźwięk z krtani. Jego baba lamentuje "no przekręci się już", pytam do baru o karetkę, mówią że już wezwali, baba nie wie co robić stoi i woła do niego i do innych, usłyszałem kolesia stojącego przy nim "ale co ja mam zrobić?", i ogólnie sytuacja klarowała się tak że czekamy na karetkę i nikt go nie rusza.
Wbiegłem tam chwyciłem za szyje - koleś nie oddychał, ani nie miał tętna, wyglądał już jak trup, jeszcze chwila i zacznie stygnąć. Ściągnąłem go na plecy, zacząłem robić masaż serca - 30 naciśnięć, przymierzyłem się do wdechu ale poczułem że powietrze nie weszło (opór, zapchana droga oddechowa), przechyliłem go na bok, wyciekła tylko ślina, zacząłem kolejną serię masażu serca i koleś nagle zajęknął (krew się przetoczyła, organizm próbował wziąć wdech), na całe 20-30 osób świadków przybiegł jeden - kucharz. Unieśliśmy tułów faceta (był masywny i mega ciężki), koleś zaczął ściskać go w brzuchu, pod mostkiem. Po kilku razach znów na glebę, sięgnął ręką w gardło i wyciągnął facetowi wielki kawałek steka. Szybko kolejna seria masażu serca i nagle facet zaczął harczeć. Znów na bok, i zaczął oddychać - bardzo ciężko, ale był harczący wdech i wydech. Ustawiliśmy go w bocznej ustalonej, karetki dalej nie było, minęło jeszcze 3-5 minut i wpadli ratownicy (łącznie po około 10 minutach), dali mu jakiś zastrzyk (pewnie adrenalina), tlen (mówili że ma bardzo niskie ciśnienie), no i po paru minutach koleś jakby odzyskał przytomność i zaczął jęczeć, ale i tak nie kontaktował i nie reagował na ratowników. Po kolejnych minutach załadowali go na łóżko, znieśliśmy go w chyba 6 osób (z piętra trzeba było go przez poręcze na wyprostowanych rękach nad głową przenieść). Pomogłem też przy tym, no i pojechali.
Z tyłu słyszałem teksty „panowie należą się wam medale”, „kawał dobrej roboty” i inne podziękowania.
Ręce trzęsły mi się jeszcze przez jakieś 10 minut, potem się już uspokoiłem
Niewątpliwie do przyjazdu karetki koleś dawno by umarł, a i tak nie wiadomo czy przez kilkuminutowe niedotlenienie nie doszło już do uszkodzeń w mózgu. Mam nadzieje że tylko potrzymają go na obserwacji i wypuszczą, a gościu dalej będzie cieszył się swym jestestwem.
Myślę że gdyby nie kucharz to sam bym go nie odratował, ale na następny raz będę jeszcze lepiej przygotowany.
Więc teraz
zapie*dalać na Youtuba albo Google i utrwalić sobie zasady postępowania.
W skrócie:
Jeśli ktoś sobie zemdlał a ty widzisz że oddycha i ma tętno to boczna ustalona i czekasz na przyjazd karetki pilnując żeby oddychał.
Jeśli ktoś nie oddycha, nie ma tętna, wykonujesz resustytucje krążeniowo-oddechową bez przerwy aż do przyjazdu karetki!!
W tym chodzi tylko o to, że sztucznie podtrzymujesz życie - naciskając na mostek ściskamy serce i wymuszamy tłoczenie krwi. Po 30 uciśnięciach 2 wdechy ściskając nos - wprowadzasz powietrze do płuc, organizm jak je dostanie sam wie co robić i pobiera tlen do krwi. W ten sposób sztucznie utrzymujesz krążenie krwi i natlenienie mózgu, dzięki czemu sie on nie uszkadza a gdy dotrze karetka może użyć defiblyratorów, potraktować gościa elektro, co go obudzi i osoba ta przeżyje nie doznając żadnego upośledzenia.
Dziękuję do usłyszenia sadole