Tylko około 7 minut wytrzymał w lodowatej wodzie pijany 31-letni kierowca, który ukrył się w rzece przed ścigającymi go nad ranem policjantami. Wyziębiony mężczyzna trafił do szpitala.
Pijany 31-latek wskoczył do rzeki i ukrył się pomostem po porzuceniu samochodu, którym podczas ucieczki przed policją uderzył w zaparkowane na ulicy auto. Temperatura powietrza wynosiła nocą minus 1 stopień Celsjusza a wody kilka stopni.
Policjanci mówili mu żeby wyszedł. Wytrzymał ok. 7 minut. Po wyjściu z wody próbował uciekać, ale został złapany. Wezwano karetkę i został przewieziony do szpitala - powiedział Piotr Strojny z gdańskiej policji.
31-latek tuż po zatrzymaniu oświadczył, że uciekał, ponieważ wypił alkohol i obawiał się kary. Za jazdę po pijanemu grozi do dwóch lat więzienia. (sm)
Pijany mężczyzna w ułańskim mundurze jeździł konno po Choroszczy w województwie podlaskim. Zaatakował przechodnia. Groził, że szablą utnie mu głowę. Szarżę zakończył w izbie wytrzeźwień.
Policjanci z Choroszczy otrzymali sygnał, o tym, że grupa konnych jeźdźców w wojskowych mundurach pobiła 21-letniego przechodnia. Na miejsce zdarzenia wysłany został policyjny patrol.
Poszkodowany powiedział, że na jednej z ulic Choroszczy mężczyźni na koniach, bez żadnej przyczyny grozili mu pobiciem. Jeden z nich uderzył go w nos. Pokrzywdzony miał plamy krwi i otarcia na nosie. Jako sprawcę pobicia wskazał jednego z jeźdźców, który zawrócił i właśnie zmierzał ulicą w stronę patrolu.
Mimo poleceń policjantów "ułan" nie chciał zejść z wierzchowca. Był agresywny, wykrzykiwał, że szablą utnie pokrzywdzonemu głowę. Od awanturnika wyczuwalna była silna woń alkoholu.
Funkcjonariusze siłą ściągnęli mężczyznę na ziemię, a potem doprowadzili do radiowozu. "Ułan" nie chciał poddać się badaniu na zawartość alkoholu. Dopiero w izbie wytrzeźwień okazało się, że ma 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Krewki, 52-letni jeździec z Choroszczy za swoje wyczyny odpowie, gdy wytrzeźwieje. Konia z miejsca zdarzenia zabrała żona zatrzymanego.