Zamek w Łapalicach - zagadka rodem z końca XX wieku, został zbudowany przez Piotra Kazimierczaka - rzeźbiarza, snycerza oraz producenta rzeźbionych mebli gdańskich. Ten niezwykły wizjoner odtworzył w latach osiemdziesiątych XX wieku średniowieczne realia. Budowany dom i pracownia okazały się być najprawdziwszym zamkiem. Szkoda, że niedokończonym.
W zamierzeniach autora projektu cały budynek miał stać się galerią sztuki, wykończoną kunsztowną drewnianą sztukaterią oraz dziełami malarstwa dorównującymi pięknem zabytkom sprzed kilkuset lat. Wnętrze miało być wykonane prawie w całości z drewna, łącznie z artystycznie zdobionymi sklepieniami i podłogami. Całokształt wystroju powinny uzupełnić liczne rzeźbiarskie dzieła sztuki. Duża część elementów wykończenia wnętrza została już wykonana i oczekuje jedynie na zakończenie budowy. W sklepieniach wyraźnie widać miejsca przygotowane na kasetony.
Właściciel zamku wyjaśnia: "Ten zamek nie powstał z kapelusza. Myślałem o nim od wczesnej młodości. To ma być dzieło moje życia, a nie jakaś tam budowa hotelu w dwa lata. Ja nie jestem szaleńcem. Wiem jak potężnych nakładów finansowych wymaga taka inwestycja. Dlatego wybudowałem w Świętym Wojciechu koło Gdańska duży zakład produkcji mebli, żeby zarobić pieniądze na zamek. Zakład miał być mecenasem Łapalic. Nie zastanawiałem się, ile lat to wszystko potrwa. Uznałem, że może uda mi się takie dzieło skończyć jeszcze za mojego życia."
Inwestor zapewnia, że "Wnętrza zamku w Łapalicach powinny być niepowtarzalne, zniewalające przepiękną scenerią i najwyższym kunsztem jej wykonania. Dopiero po zakończeniu budowli mojego życia podejmę decyzję, jak ją wykorzystać. Na pewno nie będę w tym zamku mieszkał."
Jak dojechać:
Niedokończony zamek znajduje się w pobliżu wsi Łapalice, ok. 5 km na zachód od Kartuz. Jest on ukryty w lasach nad wschodnim krańcem małego jeziorka Rekowo. Aby dotrzeć na miejsce należy udać się z Kartuz drogą wojewódzką nr 211 na Sierakowice. Na granicy Łapalic, tuż za składami budowlanymi, trzeba skręcić w lewo w asfaltową ulicę Zamkowa i jechać nią, aż oczom naszym ukaże się duża, murowana brama wjazdowa z wysoką wieżą i dwoma ogromnymi zaokrąglonymi u góry otworami na okna, które niczym oczy uważnego obserwatora bacznie pilnują, aby nikt nie dostał się przez skute łańcuchem przejście.
Reszta w komentarzach....