Przecież ona nie podnosi 140 kg, tylko moze 80-90 (nie wiem ile ten gryf waży). To jest półtora wagi własnej.
Jak studiowałem 15 lat temu, to też mieliśmy na roku takiego rzyguna, co na każdej domówie puszczał pawie...
Szczupak 70 kilo, a przy stole co to nie on, zawsze walił kielich w kielich z chłopami po 95 kilo.
Raz siedzimy u mnie na kwadracie i zastanawiamy się, gdzie chłop zniknął. Pewnie znów na dworze rzyga w krzakach, albo uciekł ze wstydu do domu. Koniec imprezy, wyprowadzam ziomków z mieszkania, 4 piętro, brak windy (wszyscy mocno wstawieni). Jak się jeden wypierdolił na śliskich schodach i przypierdzielił łbem, to myśleliśmy, że wstrząsu mózgu dostał... Patrzymy, a tu cała klatka schodowa zarzygana na wszystkich piętrach...
Chyba nie muszę mówić, że to była ostatnia impreza u mnie...