Przypadek 39.
Jeżeli ktoś nie oglądał to polecam.
Niezaprzeczalną siłą filmu jest jego niehollywoodzkość. Specyficzny duet detektywistyczny tworzony przez skompromitowanego dziennikarza Mikaela Blomkvista (Michael Nyqvist) i socjopatyczną hakerkę Lisbeth Salander (Noomi Rapace) prowadzi widza ciemną ścieżką do odkrycia szokującej tajemnicy rodziny Vangerów.
Cały obraz jest mroczny i pesymistyczny. Nieżyjący już autor trylogii, Stieg Larsson, pokazał świat brutalny, pełen bezwzględności, nienawiści i okrucieństwa, którego celem jest jedynie zaspokajanie zwierzęcych instynktów wśród członków cywilizowanego społeczeństwa. Larsson ukazał najciemniejszą stronę ludzkiej duszy w tak bezpośredni i obrazowy sposób, że czytelnikowi ciarki przechodzą po plecach w czasie lektury.
Reżyser, Niels Arden Oplev, doskonale wczuł się w klimat powieści i wiernie oddał go na ekranie pozwalając sobie jednak na drobne zmiany w fabule. Nie obyło się bez kilku potknięć, ale nie wpłynęły one właściwie na całokształt, który zasadniczo oddaje charakter pierwowzoru literackiego. Drugą jego zasługą jest doskonały dobór aktorów. Świat filmowy daleki jest od wysoce estetycznych obrazków zza oceanu, nie ma plastikowych bohaterów, którzy skupiają się głównie na tym, żeby wyglądać i się pokazać, a nie zagrać. Uwaga widza skupia się na fabule i emocjach, których w pierwszej części trylogii nie brak.