Jak wybrnąć z niezręcznej sytuacji.
Byłem w pracy(sklep z meblami). Dzień nudny, zero ruchu, sam na włościach, więc komp, muzyczka, sadol i czekamy do piątej. Wchodzi babka, niska, szczerbata koło 50-tki. Wychodzę do niej z pytaniem, czy może w czymś pomóc. Babka wciska mi do rąk jakąś instrukcję zakładania pokrowców na fotele samochodowe. I zaczyna się:
-Profe fana, feffa fyfyfilyfyśmy fofkoffe!
Myślę sobie: "Kurwa, nic nie zrozumiałem"
Kobieta ewidentnie skurwysyńska wada wymowy, za chuja nie idzie wychwycić o co jej chodzi. Sytuacja głupia, więc proszę o powtórzenie. Babka znowu coś bełkocze, staram się załapać choćby jedno słowo - Ni chuja. Babka widzi, że nie kumam i zaczyna się wkurwiać, co najmniej jakby to była moja wina, że ma wadę wymowy i mówi jak z mordą pełną kaszy gryczanej. Sytuację rozwiązałem perfekcyjnie.
W ogóle nie wiedząc o co jej biega z tymi pokrowcami, powiedziałem:
-Proszę panią, my się takimi sprawami niestety nie zajmujemy, ale zaraz tam za rogiem jest zakład tapicerski, oni powinni Pani pomóc.
-OOOO fam,fam fa fogiem?
-Taaaak, tam właśnie za rogiem.
I polazła do nich. Swoją drogą, ciekaw jestem jak się z nimi dogadała
Jeszcze lepsi są pacjenci ledwo wybudzeni z narkozy, których trzeba popilnować, a oni wtedy koniecznie chcą rozmawiać. Nie dość, że są na tyle nieprzytomni, że ich historie są nieskładne to jeszcze, niestety na tyle przytomni, żeby wymagać konwersacji na te tematy
Bierzesz dwóch takich, umieszczasz obok siebie i problem sam się rozwiązuje