TerazPolska123 napisał/a:
zupełnie nie wiem o co chodzi, gdzieś leci, jakieś chmury, coś pika
Generalnie chodzi o to, że gość wleciał w gęste chmury bez wymaganych do tego instrumentów. Przy takich warunkach atmosferycznych utrzymanie zamierzonego kierunku lotu jest czymś na kształt jazdy nieoświetloną drogą, w nocy, bez świateł. Na logikę nasz błędnik powinien sobie w takiej sytuacji z tym poradzić, jednak przy oddziaływaniu sił nieważkości, pęd maszyny, nieregularne wiatry, absolutne zero punktów odniesienia, no i sam fakt, że małe zmiany sterów powodują duże zmiany kierunku - bez przynajmniej sztucznego horyzontu jest to po prostu praktycznie niemożliwe. I w sumie to chuj wie po co w to wleciał... W 2:50 szybowiec zaczynał się już powoli rozpadać od prędkości, bo dziób był skierowany w dół, a pilot w sumie nawet za bardzo nie mógł o tym wiedzieć. Wygląda jakby gość chciał celowo "na czuja" trochę obniżyć lot, żeby wylecieć z gęstych chmur (wylecieć pod nie), ale trochę go ta prędkość z jaką to robił zaskoczyła i to że chmury też dość nisko się kończyły
. W 3:00 wygląda jakby leciał prosto w jakieś wzniesienie, albo po prostu płaską ziemię. No i rodzi się błędna solucja - Skoro leci w dół i to powoduje, że leci za szybko no i w ogóle, że może przypierdolić w ziemię, to niech leci w górę! I pewnie jest to spoko rozwiązanie, jeśli masz sztuczny horyzont W innym przypadku - "gdzie jest góra?"
Lecąc w górę traci się bardzo dużo prędkości. Ponownie będąc w gęstych chmurach, po pewnej chwili musiałby wyrównać lot (czytaj - Potrzebny sztuczny horyzont), a jeśli nie wyrówna, to doprowadzi to do przeciągnięcia, które z kolei doprowadzi do tego, że maszyna wpadnie w korkociąg. Na takiej wysokości korkociąg pisze tylko jeden scenariusz.