piotrekp25 napisał/a:
nie da sie słuchać nie nawidze żulostwa a tym bardziej jak ktoś sięszczyci tym że jest dziadem
Tia, żulostwa.
Kiedyś człowiek, gdy był małolatem, latał na koncerty punkowe i metalowe, przed takowym wychylił butelczynę lub dwie i zajebiście się bawił. Tanie wino piło się po to, żeby faza złapała, a nie żeby się tym delektować. Cena jak najbardziej to uzasadnia. Jak byłem 15letnim gnojem, to kasy nie było na jakieś wyrafinowane trunki, chlało się co popadnie gdzie popadnie.
Jak człowiek ma dobrą pracę, spoważnieje itp. to może sobie pozwolić na wódeczkę Baczewskiego, Chopina a Finlandię traktować jako trunek dla plebsu. Nie rozumiem, czego się czepiasz.
Kto nie miał z tym styczności, ten nigdy już się nie dowie, co stracił.
Wybaczcie sentymentalny wpis na sadolu. Nie każdy, kto chleje jabole to żul i śmierdzący menel, natomiast każdy, kto właśnie mierzy innych taką miarą nie zaznał porządnej rozrywki. Byłem brudasem, z koncertów wracałem poobijany, spierdalałem nieraz przed bandą dresów, rzygałem czystym, niestrawionym wińskiem, którego każda butelka smakowała inaczej, w zależności od tego co akurat machina zmieliła. Mogłeś znaleźć ogon szczura, mógł ci się trafić paznokieć, kawałek futra, mogłeś czuć mydliny, ale to nie było ważne, obalenie bełta jednym przechyleniem dawało kopa, obalenie drugiego załatwiało sprawę i wtedy nic, poza nagłym potokiem rzygów nie było w stanie zepsuć zabawy.
Mdli mnie na widok tych cipek, które dzisiaj określają się mianem metali, punków czy chuj wie czego. Niedawno z sentymentu poszedłem na koncert jakiejś niedawno powstałej punkowej grupy i po chwili pogowałem sam, bo ludzie bali się oberwać z łokcia. Jebane pizdy.
O czym to ja... Aaa... Tanie winko jest dobre, Patykiem pisane, Sperma Szatana, Kochanica Dziedzica, Wino marki Wino, Komandos, to tylko kilka kultowych tytułów, chociaż obecnie tego gówna do ust nie wezmę, to miło wspominam każdy łyk, z lekką nutką dekadencji.