Do około 6 miesięcy trzymali w domu w bloku.Tak gdzieś do 40 kilogramów.
Widywałem zasrańca codziennie,zajebisty pies,mądry,posłuszny. Dobrze ułożony.
Potem poszedł na ranczo.Spotkałem go dopiero po jakimś roku jak pojechałem z tym kumplem pomagać przy drzewie,na to ranczo.
Całe kurwa szczęście że mnie poznał.Bo jak wynurzył się zza winkla i zaczął biec w moją stronę,to gacie były już w pełnej gotowości na przyjęcie gruzu.
Mam 188 cm wzrostu,ale jak skoczył mi na ramiona przednimi łapami i chlasną jęzorem po gębie,poczułem jakieś 100 kg wagi to sie obaliłem w błocko i mnie oblizał jak jakiegoś pączka z jebanego lukru.
Piękna psina.