Ale zauważcie, bardzo ładnie koleś poczekał aż drugi się podniesie, dał mu czas na ogarnięcie siebie i sytuacji dookoło, ażeby po chwili, niczym Piaskowy Dziadek, posłać śmiałka w objęcia Morfeusza.
To rozumiem, jak widać, nie trzeba kopać leżącego, żeby argumenty były silniejsze.