HAL9000/2 napisał/a:
kiedyś miałem w rękach taka replikę średniowiecznego to albo kurwa jestem miękusem bo 500 lat wstecz mieli wiecej pary albo łuk może i fajnie wykonany ale chujowo założona/ustawiona/wyregulowana cięciwa... obstawiam oczywiscie wersję druga
Velture ma rację, nie co do słoików bo na słoikach się nie znam ale wierz mi że do łuku trzeba było pary w łapach a jak ktoś źle naciągał cięciwę to i palce mogło mu ujebać, cięciwy z łuku robiło się ze ścięgien bydlęcych (to dlatego jak byłeś mały to łuki które zrobiłeś chujowo strzelały albo nawet szypu nie wypuszczały). To też nie jest tak że ludzie drzewiej mieli moc pary w swych ramionach tudzież barach, po prostu ćwiczyli się w boju dzień i noc, jak ja widzę dzisiaj te widzę dzisiaj te wszystkie pizdeczki co myślą że jak pójdą do dojo na cztery godzinki w tygodniu i pomyślunek mają taki iż przemogą w boju ortalionowca to łzami mi oczęta ze śmiechu nad tymi krotochwilami zachodzą, aby naprawdę potrafić walczyć to mus ćwiczyć po sześć godzin dziennie, codziennie (w Niedzielę możesz sobie zrobić przerwę) i walkę i ciało musisz podówczas trenować, drogą wojownika podążać a cztery godzinki w tygodniu to rekreacyjnie i dla zdrowia możesz bo bronić się tym nie nauczysz, zwłaszcza że współcześni sensei tudzież inni mistrzowie nie uczą naprawdę bo się boją konsekwencji prawnych, onegdaj bywało że kiej podążałeś drogą woja to do mistrza przybieżyłeś a on tobie lekcję wykładał srogie takoż że iżby sobie cosik robiłeś ustawicznie a i o zgon podczas treningu nie trudno było a dzisiaj to mistrzowie, nawet kiej sami potrafią cokolwiek to i boją się pozwów sądowych i zamknięcia interesu toteż szkolą lekko i takie lekkie szkolenie nie nauczy cię walczyć tudzież bronić się.
Teraz w boju dziarscy są jedynie Komandosi, Żołnierze, Gangusy, Skinheadzi, Czarne Pantery (murzyński odpowiednik skinów, nie chodzi mi o film Marvela) i inne grupy militarne, paramilitarne bądź przestępcze. Żaden inny w boju się nie sprawuje akceptowalnie. Niezależnie od sztuki walki czy stylu, drzewiej i Azja miała srogich wojów i Europa srogich wojów również miała, Drzewiej to bywało! Tera to nic jeno funt brawury i trzy funty głupoty.
Nie chce mi się edytować więc poprawiam tak, trzecia linijka, ósme słowo, pierwsze po kropce, po nawiasie, być winno miast "to też" toli jednym słowem "toteż".
paczekmaster napisał/a:
Łuk mógł być całkiem sprawny ( no może ze względu na wiek już nie tak elastyczny), ale i tak nie miałbyś siły go naciągnąć. W średniowieczu na łuczków najmowano wysokich chłopów ( jak na tamte czasy 160 cm to było już dużo), luk był zawsze dłuższy od łucznika, a ci wiele lat trenowali. Trenowali do tego stopnia, że mieli zdeformowane kości od napinania cięciwy. Łuk ten był duży i nie poręczny, nadawał się jedynie do strzału z ziemi. Nie miał też dużej siły ale robił robotę na polu walki. Łucznikami można było wygrać bitwę. Co innego łuki refleksyjne ze wschodu bliższego i dalszego . Te były mniejsze, lżejsze i można było strzelać z konia. Niektórzy doszli w tym do perfekcji.
Tak więc możesz być mistrzem w odkręcaniu słoików, ale napinanie łuku to cięższa sprawa. PZDR
Łuki refleksyjne, te co ich tureckie i ałtajskie ludy używali i te co Czyngis Chana pomiot utorował krwią drogę Złotej Ordzie aż po Kipczak tudzież Krym i cały Step Pontyjsko- Kaspijski z Alanów oczyścił a i Pieczyngów tudzież Kumanów wypędził na Zachód to były sroższe ku napinaniu niźli długie łuki walijskie, drzewiej pamiętam cośmy z refleksyjnymi, odziani w kontusze tudzież kołpaki piórami zdobione jako lisowczycy, gościli na turnieju w Cardiff tośmy byli podówczas, nie pomnę Anno Domini lecz podówczas nas wyśmiali żeśmy z takimi małymi łukami przybieżeli, tośmy im dali do wiwatu i zwycięstwo żeśmy odnieśli, zaraz po turnieju przyczłapali do nas Walijczycy i chcą wypróbować te nasze łuki, tośmy im pozwolili, żaden nie naciągnął cięciwy mimo iż chłopy na schwał i rębajły jakich mało a jeden to i broadaxe'em i cleymore'em robić potrafił a broadaxe'em to rzucał kiejby patykiem to i on nie naciągnął cięciwy, już nie mówiąc wżdy im djigitovkę i z konia szycie im pokazali to i chcieli się do nas na nauki, z nami zabrać w Dzikie Pola, lecz odmówiliśmy im, mówimy że Walia taka piękna i czerwonowłose białogłowy chętne i nogami przebierają na widok dziarskiego męża a na Dzikich Polach jeno Tatary, Kumany i mroz a i o głodzie nie omieszkali my wspomnieć, podarowali my jeno tuzin łuków najlepszych które mieliśmy i wsiedlimy na holk co nas do Normandii zabrał Kornwalię omijając, podówczas na koń i prosto na Wschód a i rejzy porobiliśmy na niemieckich wioskach, jeno nas później zlikwidować musieli, wielu zaciągnęło się w pod królewskie chorągwie, wielu pod cesarskie i po lisowczykach ślad zaginął. Bo żemy niby okrutni i hultaje, suczychwosty nas tak nazywali.