Ranger napisał/a:
Poza tym zupki chińskie nie nadają się na biwak czy inne aktywne wypady w teren. Wartość energetyczna takiej zupki jest śmiesznie mała, a makaron zapycha żołądek powodując złudne poczucie sytości. W połączeniu z wysiłkiem fizycznym taka dieta może nieźle rozwalić wam organizm.
To ja dodam od siebie, że taniej wychodzi ugotować garnek zupy niż kupić dwie zupki chińskie (nie wierzę, że ktoś jest w stanie najeść się na dłużej jedną sztuką). Koszt dwóch zupek chińskich to ok. 4 zł - przynajmniej wg tego filmiku - tyle płaci się za takie chujowe żarcie. Za 4,50 zł można kupić porcję rosołową (ok. 1,60 zł/szt. - porcja rosołowa to po prostu korpus kury obrany z cyców, na którym zostawiono trochę mięska, szyję i skórę), włoszczyznę i paczkę makaronu Dobrusia z Biedry. Z takiego "pakietu startowego" wychodzi średni garnek zupy, wcale nie najlżejszej - a jeszcze można obrać kości z mięsa.
Dwoma talerzami takiej zupy z makaronem można się najeść z powodzeniem, a jeszcze zostanie na następny dzień (po dodaniu przecieru i ugotowaniu w tej zupie dwóch garści ryżu, mamy bardzo sycącą pomidorową). Przypominam: to wszystko za niecałe 5 zł (+ koszty czarowania na pomidorówkę, ok. 1,60 zł).
Dlatego lepiej nie truć się tym "chińskim" gównem, który jedzie wątrobę gorzej niż tanie wino. O ile rozgrzeszyć można turystów na biwaku, to nie studentów mieszkających zazwyczaj w całkiem niezłych warunkach.