Szczerze mówiąc męczą mnie solówki większości tych gitarowych onanistów.
Tzn bywają piosenki, gdzie goście dorabiają coś i wtedy jest fajnie, ale nagrywa taki malmsteen 20 minutową solówkę i po prostu często jest to męczące. Wolę muzyków, którzy swoją solówkę wykonują z mistrzowskim kunsztem, ale dopełniają ją wszystkim innym. Są w stanie stworzyć całą piosenkę.
Zakk Wylde np jest świetny pod tym względem. Tworzy piosenkę, tekst, solo, wszystko. Nie nakurwia solówki samej, tylko tworzy fajną do słuchania piosenkę, gdzie na solo oczywiście czekasz, ale mimo wszystko reszta jest też świetna