Szlajając się z kumplami po mieście,przechodząc koło urzędu miasta.W przejeżdżającej ciężarówce z piaskiem,jebnęła jedna z opon bliźniaka.Baba co szła przed nami chyba zawału dostała bo jebnęła na glebę. Myśmy spierdolili jak szczuty (po 11-12 lat mieliśmy).Jebnięcie było takie że koleś i ja dostaliśmy po nogach żwirem z ulicy.Uczucie takie jakby ktoś z wiatrówki napierdalał serią.
Kolesie wkręcali mi że słuch straciłem.Gadali tylko ustami nie wydając dźwięków.Huje.
Hmm... W sumie kierowcy też nie słyszałem.Samochodów też nie.
Słuch wrócił po jakichś 3-4 dniach.
Teraz bekę z tego mamy nieraz jak się gdzieś na imprezie spikniemy z kumplami.
Ale wtedy to trochę się kurwa srałem,że nie będę słyszał do końca życia.
Tylko jakiś jebany pisk 24/h na dobę.Nawet podczas snu.