Jesteśmy na sadolu to tu się mogę otworzyć, słuchajcie, jak miałem roczek, to dopadło mnie zapalenie opon mózgowych, lekarze dawali 5% max na to, że nie będę warzywem, szczęśliwie się udało. Zawsze gdy w rodzinie ktoś przytoczy ten temat to ja zawsze mówię, że jakbym był tym warzywem i by mnie nie zabili, to nienawidziłbym ich, bo co to za chujowe życie? I teraz meritum, ja bym zabijał takich ludzi, bo po pierwsze, zero pożytku z takiego człowieka, po drugie, kurewski ciężar dla rodziny nie dość, że finansowy (takie warzywa wymagają więcej hajsu na utrzymanie niż paliwo do Gallardo) to jeszcze psychiczny, bo gdy się ma takie dziecko, to trzeba mu poświęcać praktycznie każdą chwilę, także moje pytanie, po chuj?
Może i jestem chujem bez empatii i uczuć, ale ja chciałbym by mnie zajebano, bo wiem, że sprawiałbym tylko moim bliskim przykrość. Co myślicie, jestem jebnięty?
to nie jest tak, że jesteś chujem bez uczuć i emocji, po prostu lekarze dawali 5% że się uda... i potem was oszukali