Oglądam ten film po raz n-ty i nie mogę się trzeciego samochodu dopatrzyć. Jest Merc-proteza-penisa, jest ciężarówka, a gdzie ta Toyota? Stąd zresztą założyłam że kobita z opisu była pasażerem merola (i w tym przypadku niechciana aborcja wyszła by jej na dobre, bo upadek firmy i wielkie długi to nie moment na dziecko). A tu debil ją zajechał. Tak więc przepraszam za naśmiewanie się: autorom takiego wypadku należy źle życzyć, postronnej ofierze która nie jest motoseksualistą/kacapem/itd należy się szacunek.
Pierdolisz. Taką definicję używa jedna (słownie: jedna) ustawa wiadomego autorstwa, w biologii i całej reszcie prawodawstwa, łącznie z prawem prawie wszystkich krajów świata dziecko zaczyna się od urodzenia. Przedtem jest to płód — a jeszcze wcześniej zarodek, a przedtem plemnik i komórka jajowa. Zjeby z twojej partii uważają za "dziecko" wszystko od momentu zdjęcia spodni.