Wysłany:
2015-02-26, 10:53
, ID:
3838986
20
Zgłoś
Nikt z was tego nie zrozumie jeśli nie poczuje tego na własnej skórze. Nie chodzi o bezdomność, mój ojciec wyglądał podobnie, jak ten który mówił o dzieciach. Z tymże mojemu ojcu pomogło wiele osób by wyszedł z nałogu. To naprawdę nie jest takie proste, oni nie chcą tego robić, ale muszą. Najbardziej współczuje temu człowiekowi jego żony. Co za zjebana kobieta, widać chłop zadbany, a pół roku już bezdomny. Pewnie nawet nie próbowała mu pomagać, tylko jak nie przestawał pić to wyjebała na zbity pysk. A wystarczyło jak w moim przypadku załatwić sądowy nakaz odwykowy. Tylko taki porządny, a nie 2 miesiące zamkniętego, a potem dochodzeniowy. Tak jestem ekspertem, ojciec już był tam 4 razy. Dopiero ten sądowy pomógł bo zamknęli na dłużej. Ale to jest jak boomerang, trzeba się pilnować, wystarczy jeden kieliszek w okresie abstynencji i następuje nawrót choroby. Naprawdę, nie pozwalajcie odchodzić swoim bliskim. To nie jest ich świadomy wybór, nałóg nie wybiera, jednemu wystarczy tydzień picia, a inny będzie chlał przez miesiąc i nie wpadnie w ciąg. To nie chodzi o bezrobocie, co mnie najbardziej wkurwia jak słyszę, że ludzie są bezdomni bo nie mają roboty. Są tacy ale oni nie piją, tutaj każdy z nich jest chory. Nawet gdyby dostali najlepszą robotę na świecie, to i tak ją stracą bo pić nie przestaną.