Łapiesz takie gówno za tylne łapy, robisz karuzel i z całej siły pierdolniesz jego łbem o słup czy beton. Po dwóch takich strzałach masz u niego szacun na dzielni i jeśli przeżyje tę zabawę, to sra pod siebie gdy cię słyszy za rogiem, nawet nie musi cię widzieć.
U znajomej był jamnik, który zawsze do mnie miał jakieś uwagi. Albo mnie dziabnął w udo, albo za rękę łapał, próbował gryźć po rękach. No i szczekał. Boże, jak on wiecznie szczekał. Zapytałem, czy mam go uspokoić? Zgodziła się pod warunkiem, że nie zrobię mu krzywdy. Przy następnym jego numerze, złapałem go, przekręciłem na plecy i przycisnąłem na podłodze, jednocześnie zacząłem na niego warczeć ile sił w płucach. Zaczął skowyczeć, piszczeć jak szczenie i zlał się ze strachu, niestety ucierpiały trochę moje spodnie z tego powodu. Teraz jak przychodzę, to grzecznie łapkę na przywitanie podaje, liże po rękach, a gdy usiądę, koniecznie chce leżeć obok moich nóg. Najlepszy przyjaciel normalnie.
Łapiesz takie gówno za tylne łapy, robisz karuzel i z całej siły pierdolniesz jego łbem o słup czy beton. Po dwóch takich strzałach masz u niego szacun na dzielni i jeśli przeżyje tę zabawę, to sra pod siebie gdy cię słyszy za rogiem, nawet nie musi cię widzieć.
U znajomej był jamnik, który zawsze do mnie miał jakieś uwagi. Albo mnie dziabnął w udo, albo za rękę łapał, próbował gryźć po rękach. No i szczekał. Boże, jak on wiecznie szczekał. Zapytałem, czy mam go uspokoić? Zgodziła się pod warunkiem, że nie zrobię mu krzywdy. Przy następnym jego numerze, złapałem go, przekręciłem na plecy i przycisnąłem na podłodze, jednocześnie zacząłem na niego warczeć ile sił w płucach. Zaczął skowyczeć, piszczeć jak szczenie i zlał się ze strachu, niestety ucierpiały trochę moje spodnie z tego powodu. Teraz jak przychodzę, to grzecznie łapkę na przywitanie podaje, liże po rękach, a gdy usiądę, koniecznie chce leżeć obok moich nóg. Najlepszy przyjaciel normalnie.
Łapiesz takie gówno za tylne łapy, robisz karuzel i z całej siły pierdolniesz jego łbem o słup czy beton. Po dwóch takich strzałach masz u niego szacun na dzielni i jeśli przeżyje tę zabawę, to sra pod siebie gdy cię słyszy za rogiem, nawet nie musi cię widzieć.
U znajomej był jamnik, który zawsze do mnie miał jakieś uwagi. Albo mnie dziabnął w udo, albo za rękę łapał, próbował gryźć po rękach. No i szczekał. Boże, jak on wiecznie szczekał. Zapytałem, czy mam go uspokoić? Zgodziła się pod warunkiem, że nie zrobię mu krzywdy. Przy następnym jego numerze, złapałem go, przekręciłem na plecy i przycisnąłem na podłodze, jednocześnie zacząłem na niego warczeć ile sił w płucach. Zaczął skowyczeć, piszczeć jak szczenie i zlał się ze strachu, niestety ucierpiały trochę moje spodnie z tego powodu. Teraz jak przychodzę, to grzecznie łapkę na przywitanie podaje, liże po rękach, a gdy usiądę, koniecznie chce leżeć obok moich nóg. Najlepszy przyjaciel normalnie.