to były czasy. szkoda że pokolenie lat 80 nie miało czym nagrywać swoje skoki saneczkowe. Wtedy to się biło rekordy w ilości wykonanych salt i fikołków i każdy z nas wiedział że jesteśmy dziećmi i jesteśmy niezniszczalni.
Dzisiaj dziecko spadnie ze stojącego w miejscu roweru bo jest ofermą i od razu ryk, udawanie przez tydzień że go boli i pokazywanie kolegom jakie ogromne uszkodzenia ciała się nabyło.
Nam kiedyś noga w gipsie czy ręka nie przeszkadzała w skakaniu po dachach
ehhh... łezka się w oku kręci...