Zabawny fakt, ale ogólnie Anglicy nie szanują swoich aut. Katują je na potęgę, upierdalają bez opamiętania, zmieniają w śmietnik, rysują, trzaskają etc. a potem to wszystko jedzie na handel do Europy. Głównie ląduje to na szrotach, jako dawcy pomniejszych części, ale częściej te, które serducho mają zdrowe idą do "reanimacji" i zwiedzają np. Polskę.
Zabawny fakt, ale ogólnie Anglicy nie szanują swoich aut. Katują je na potęgę, upierdalają bez opamiętania, zmieniają w śmietnik, rysują, trzaskają etc. a potem to wszystko jedzie na handel do Europy. Głównie ląduje to na szrotach, jako dawcy pomniejszych części, ale częściej te, które serducho mają zdrowe idą do "reanimacji" i zwiedzają np. Polskę.
Zabawny fakt, ale ogólnie Anglicy nie szanują swoich aut. Katują je na potęgę, upierdalają bez opamiętania, zmieniają w śmietnik, rysują, trzaskają etc. a potem to wszystko jedzie na handel do Europy. Głównie ląduje to na szrotach, jako dawcy pomniejszych części, ale częściej te, które serducho mają zdrowe idą do "reanimacji" i zwiedzają np. Polskę.
Zabawny fakt, ale ogólnie Anglicy nie szanują swoich aut. Katują je na potęgę, upierdalają bez opamiętania, zmieniają w śmietnik, rysują, trzaskają etc. a potem to wszystko jedzie na handel do Europy. Głównie ląduje to na szrotach, jako dawcy pomniejszych części, ale częściej te, które serducho mają zdrowe idą do "reanimacji" i zwiedzają np. Polskę.