Wysłany:
2013-12-08, 13:16
, ID:
2732108
Zgłoś
W zawodówce, na warsztatach często gęsto ginęły kanapki z toreb. Więc postanowiliśmy z kolesiem , że na charchamy w kanapki i tak zostawimy. Znalazł się smakosz skorzystał z "poczęstunku". Trzecia kanapka mu się w rękach rozjechała i zaraz był paw. Nigdy więcej nikomu śniadania nie zapierdolił. Smacznego