Miałem kiedyś kolegę w pracy, któremu zeszło powietrze z koła pod robotą. Miał zapas, lewarek, klucz do kół, twarde podłoże. Zadzwonił po mamę. Kobitka przyjechała. Na szczęście w porę z roboty wyszliśmy z kolegą zanim zabrała się do zmiany. Pięć minut. Może cztery. Innym razem kolega wyszedł z toalety i żalił się, że nie było papieru. Zapytałem: I co zrobiłeś? Odparł, cytuję: Nic, podciągłem spodnie.