daihat napisał/a:
". Idą miliony na budowanie pedościezek dla nich to jeszcze k***a nie korzysta z nich bo k***a "jestę autę i tam jes ciogła". Kretyn "
A ch*** sie wszyscy znacie. Może i idą miliony ale większość tej kasy zapewne ginie w firmach krzakach rodzin polityków, a drogi rowerowe są robione za część tej kwoty byle by było i wyglądają jakby to pies wyrzygał. Widział ktoś z was jak wyglądają takie drogi na zachodzie i jak masowo ludzie z nich korzystają bo są dobrze zrobione? Nasze drogi rowerowe to się nadają do jazdy 4x4 jeepemi lub do jazdy po bułki do sklepu składakiem tudzież dla matek pchających wózki z bachorami.
Ciagłe krawężniki, progi, jakaś jeb** kostka brukowa, dojazdy do posesji, przystanki, słupy, piach i kamienie.. ledwo się zaczną to kończą się w jakimś ugorze. Sam jeździj sobie po tym samochodem jak jesteś debilem. Płace podatki na drogi i nie będę jechać drogą rowerową jeśli się nie da nią jechać bo jakiś urzędnik postawił znak. Na szosie nigdy nie wjeżdzam na to p*** ustrojstwo bo nie da się po tym po prostu jechać, poza tym jest tam masa pieszych, dzieci, matek z wózkami i bezpieczniej jechać 30-40km/h między autami niż po tym gównie.
Strażak powinien dostać wyrok za bezpośrednie stwarzanie zagrożenia życia, miał miejsce mógł przejechać to zaczął idiota szeryfować, rowerzysta jakby odbił kołem od krawężnika i wpadł mu pod koła to poszedł by do kryminału za głupotę.
Specjalnie się zalogowałem po nie wiem ilu latach, żeby Ci podziękować za ten komentarz. Szkoda, że jest to jedyny taki wpis spośród kilkudziesięciu wszystkich odpowiedzi w tym temacie.
Większość wpisów w tym temacie (i w podobnych tematach na innych serwisach również, szczególnie na społecznościówkach) sprowadza się do krzyków: rowerzysta pedalarz taki siaki sraki chuj zajebany, takiego to tylko rozjechać. Chuj mnie obchodzi twój jebany szosowy rowerek i jeszcze bardziej mnie jebie twoja pierdolona obolała dupa, blablabla. Tammaszścieżke, tammaszścieżke i tammaszścieżke.
I mało kto się zastanowi, że może kolarze szosowi mają bardzo konkretne powody, dla których często rezygnują ze ścieżek rowerowych.
W Polsce duża część ścieżek rowerowych jest źle zaprojektowana i jeszcze gorzej wykonana. No bo jak można nazwać ścieżką rowerową koszmarnie przykry żart wykonany z kostki chodnikowej? Już jazda po takim czymś rowerem z amortyzacją potrafi być bardzo nieprzyjemna, a na szosówce to już w ogóle proszenie się o (co najmniej, i dosłownie) ból dupy.
Druga sprawa - wyjazdy z posesji i wysokie krawężniki. Różnice poziomów wynoszą często 5-10 cm. Jazda po czymś takim szosówką, i to jeszcze z dużą prędkością, to proszenie się o poważny wypadek i uszkodzenie roweru. No i siebie.
Mógłbym jeszcze tak długo wymieniać wady naszych "ścieżek rowerowych", jak na przykład ostre zakręty, ścieżki wytyczone przed wiatami przystankowymi, itd...
Cały szereg zagrożeń wynika również z prędkości, jakie bez większego wysiłku da się osiągać na rowerze szosowym. Tu już chodzi nie tylko o przykre konsekwencje trafienia na dziurę czy krawężnik. Kolarz szosowy popylający 30, 40 i więcej km/h stwarza zagrożenie dla innych rowerzystów korzystających z DDR-a, nie wspominając już o pieszych świętych krowach, którzy ścieżki rowerowe traktują jak przedłużenie chodnika.
Mówiąc krótko: kolarze szosowi, szczególnie ci rozwijający duże prędkości, wybierają jezdnię głównie ze względów bezpieczeństwa.
Niestety, zarówno nasz ustawodawca jak i kierowcy samochodów (oraz wszelacy internetowi "eksperci od wszystkiego") wszystkie powyższe czynniki mają jak najgłębiej w dupie.