A tam pierdolicie. Czasami są takie sytuacje że nie da się z tego inaczej wyjść, efektem czego jest wylądowanie na bruku. Mój były sąsiad, mieszkał przez ponad 15 lat ze swoją żoną. Cały dom jej postawił, miał dobrą pracę, odłożył trochę grosza, i na postawił bar. Zostawił pracę i zaczął pracować w tym barze. Gość był jaki był, ale problemów z dogadaniem się nie było, nie był z pewnością jebnięty. Do tego baru z racji że w nim znajdowało się kilka automatów do gry, zaczął przychodzić pewien gość, który był uzależniony od tych automatów. Zbajerował jego żonę, która była barmanką w ich własnym barze, w efekcie czego ona chciała się z nim rozwieść, a że on głupi wszystko na nią przypisał, nie miał do niczego prawa i stał się bezdomnym bez pracy. Dodam że ten koleś uzależniony od automatów, jakiś czas później zabił moją sąsiadkę:
gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100815/POWIAT21/758560248 bo nie chciała mu dać kasy na automaty.
Koleś mieszka w przytułku dla bezdomnych już kilka lat. Wszelkiego rodzaju kredyty są na niego, gdzieś tam pracuje, coś tam robi, aczkolwiek większość jego wypłaty zabiera komornik.
Bezdomnym może stać się każdy i nie ma co pierdolić o jakimś podnoszeniu kwalifikacji, czy próbie znalezienia innej pracy. Bo praca sama w sobie nie gwarantuje że jakieś mieszkanie będziesz mieć. Może być tak jak w przypadku mojego sąsiada, że co z tego że pracuje, jeżeli całą kasę praktycznie zabiera komornik?
Sytuacje są różna, generalizowanie wszystkich bezdomnych jako śmierdzących leni, jest na poziomie pryszczatego gimnazjalisty, a nie dorosłego człowieka.