Pewnie nikt nie wezwał policji, a jeżeli już, to pewnie nie zebrali zeznań.
Uwielbiam ich podejście do załatwiania wspólnych spraw. Z nimi policja po prostu nie ma szans nawiązać współpracy.
W Szkocji mieszkałem obok emerytowanego policjanta i ten mi opowiadał, jak na jednej budowie pracowało bodaj 80 Irlandczyków i dostali wezwanie, że ponoć się tam leją.
Przyjechali na interwencję i widzą połamany sprzęt, porozrzucane cegłówki, nieprzytomnego typa, wielu ludzi posiniaczonych, potłuczonych, okaleczonych, niektórzy mieli widoczne złamania i...
Każdego, jak przesłuchiwali, to zeznawał im, że nic się nie stało, a to ten się przewrócił, a to ten upuścił cegłę na nogę. W jednej chwili byli pogodzeni