Każdego życie może się skończyć w każdej chwili, co ma z tym wspólnego ucieranie się mordą o zrogowaciałe krocze slumsowej kurewki? Co, w momencie odcinania łba będziesz szczęśliwszy, że masz syfy na mordzie od zlizywania grzyba i robali z jej dupska? Co wy ateusze? Gubicie się w tej swojej logice, skoro po śmierci już was nie ma, to chuj w to jak przeżyliście życie. Więc nie pierdolcie już "żyje się tylko raz", bo jeśli tak, to po chuj próbować żyć jakkolwiek, skoro po śmierci nie ma to znaczenia. Czy tylko ja jestem na tyle zajebisty, by dostrzegać tę sprzeczność?
Wy szukacie usprawiedliwienia, po prostu, dla grzeszenia za życia. Tyle na temat.