Ober18 napisał/a:
Już wyjaśniam: pan żul żyje tylko dzięki tym robaczkom.
Koleżanka z ratownictwa mi kiedyś tłumaczyła - robaczki u żuli wyjadają wszystkie martwe tkanki, zapobiegając gniciu i bakteriom.
sęk w tym, że nie do konca tak jest. Robaczki preferują martwe tkanki, ale tak naprawdę - nie wybrzydzają. drążąc sobie ścieżki nie zastanawiają się nad tym, że wlazły na żywe, tylko wpierdalają co jest po drodze. W efekie czego obszar martwej tkanki stale się powiększa - i równie sstale robale będą siedziały również w zdrowej tkance. Jest tu między innymi kwestia taka, że robale hodowlane są nie tylko hodowane w sterylnych warunkach - ale są to też konkretne gatunki, które bardziej wybrzydzają. Do tego jest na ranę trafia konkretna ilość - u tego gościa nie tyko jest pełen przekrój larw bzyczącej fauny, która lubuje się w zgniliźnie, ale też cały czas dostaje nowe "dostawy" robactwa - dla których martwego już niewiele będzie, więc wpierdalać będą to co zostanie.
Żul wprawdzie nie dorobil się sepsy, jednak jego żywot i tak dobiega już końca - umiejscowienie rany jest tu głównym powodem dlaczego wciąż egzystuje - po prostu na głwoei tkanek miękkich jest stosunkowo niewiele, tyle, ze im dalej robale schodza - tym większy mają wybór. A jak trafią na kanały prowadzące do organizmu - to żegnaj świecie. Do uszu już niewiele tkanki zostało. A kanały słuchowe są pięknym miejsce prowadzącym do mózgu.