darkfurby napisał/a:
No właśnie. I teraz dochodzimy do momentu branży. Jeżeli nie możesz znaleźć pracy w branży to zmieniasz branżę, ja stwierdziłem, że nie ma sensu dalej ciągnąć ekonomii bo po prostu po niej bym pracował dalej za 2 tysiące. Wiadomo nie jest łatwo, ja zanim podjąłem studia podyplomowe, to zrobiłem w prywatnej firmie w Warszawie kurs 3 dniowy SQL i zapłaciłem za niego 1500zł, później studia 2 semestry 5000zł (też w Warszawie bo u nas na Warmii i Mazurach takich studiów nie ma), drogo, dużo wyrzeczeń, ale było warto teraz mam dobrą pracę i została mi magisterka, oczywiście informatyka. Trzeba trochę pokombinować a na pewno da się znaleźć lepszą pracę.
Czyli uważasz, że jakby każdy został informatykiem to by w tym kraju było lepiej niż w Singapurze? Po prostu zawód informatyka by się zdeprecjonował i tyle. Jakieś 20 lat temu to samo było ze specjalistami od PR, gówno robili a zarabiali ogromne pieniądze jak na swoje czasy. Kilka lat później większość albo pracowała na magazynach za 1500 brutto albo teraz siedzi na magazynie ale w Anglii. To samo było z inżynierami każdej dziedziny (mechanicy, elektrycy, elektronicy) parę lat temu zarabiali bardzo dużo a teraz płaczą o bezpłatne staże. To samo będzie z informatykami. SQL to prościzna, bazy danych można pojąć bardzo szybko jak lud się na nie rzuci to skończysz na magazynie za 1500 albo na magazynie w Niemczech.
Problem jest gdzie indziej. Problem jest w systemie i w głowach tych jebanych ludzi. Dla typowego jebanego biedaka cebulaka życie to zapierdalanie 8h dziennie w fabryce, związek zawodowy i od czasu do czasu wczasy. Powiedz mu, że może być lepiej to cie zwyzywa i zagłosuje na Bronka albo kurwa jakiegoś Dudę.